2015-01-09, Komentarze na gorąco
No i znowu rozpętała się burza w sprawie organizacji turniejów Grand Prix na żużlu w Gorzowie.
I wcale mnie to nie dziwi, bo miasto dzieli się na miłośników sportu żużlowego i innych. I coraz trudniej spotkać się im w połowie drogi, czyli znaleźć kompromis, złoty środek, by nie wylewać dziecka z kąpielą i nie zabijać innych sportów.
Nie da się jednak ukryć, że żużlowe szaleństwo skutecznie zniszczyło gorzowski sport. W imię wątpliwej mimo wszystko promocji miasta i dobrze się z tym czujących kilku ważnych osób. Ponad dwa miliony rocznie, przeznaczane przez kilka ostatnich lat na turnieje Grand Prix z kasy miasta, to były w naszych warunkach olbrzymie pieniądze, niewydawane w tej wielkości nigdzie indziej na imprezy z tego cyklu, które mogłyby skutecznie rozwijać chociażby siatkówkę, piłkę nożną i ręczną oraz tenis stołowy razem wzięte. Już to pokazuje skalę wyrzeczeń, zniszczeń i rozrzutności. A przecież te miliony można równie dobrze przeliczyć na niewyremontowane drogi i chodniki oraz niewykoszone trawniki i zaniedbane parki.
Prezydent Jacek Wójcicki, wsłuchując się w głosy ogółu mieszkańców, nie pali się do kontynuacji tej żużlowej zabawy. Tym bardziej, że spoglądając do miejskiej kasy zobaczył tam dno, co zresztą widać po tegorocznym budżecie, w którym aż roi się od braków i niedostatków. Tymczasem prezes KS Stal, Ireneusz M. Zmora twardo domaga się kolejnych turniejów GP i nawet mu się nie dziwię, bo to i kasa, i splendor dla klubu. Kiedy jednak mówi, że żużlowe turnieje pozwalają nam się wybić ponad miasto powiatowe, to cały się trzęsę ze złości, bo to jest właśnie myślenie… powiatowe albo nawet gminne. Mamy się zastawić, aby się postawić? Komu? Żużlowemu światu, który z roku na rok karleje i biednieje… Byleby nie u nas…
Pozostańmy jednak przy sporcie. Ile pieniędzy na ten rok dla sportu wyczynowego przeznaczone będzie z miejskiego budżetu? Milion złotych z hakiem, który w ciągu roku może się rozciągnie do drugiego miliona. I to będzie wszystko. To mało nie tylko by śnić o jakiekolwiek potędze, ale zwyczajnie rozwijać sport w Gorzowie. W tym także żużel. Tym bardziej, że nie ma u nas dużych firm państwowych czy prywatnych, które chciałyby sypnąć groszem w ramach sponsoringu. Owszem jest wiele firm i ludzi, którzy sport wspierają i to nie tylko żużlowy, ale nie są to pieniądze tak wielkie, by je czynić fundamentem jakiegokolwiek klubu, drużyny czy dyscypliny. Nawet żużlowa Stal nie ma tytularnego sponsora, a to mistrz Polski przecież.
Ostrożnie więc z tym wydawaniem pieniędzy, których tak naprawdę nie ma. Wcale to nie znaczy, że jestem przeciwnikiem żużlowego GP w Gorzowie. Odpocznijmy jednak może rok, dwa od tych imprez mistrzostw świata, by odzyskać siły i kondycję finansową, co pozwoli odbić się także od dna innym klubom i sportom. Ciesząc się z tego, że w tym roku nie musimy za Grand Prix płacić, co oznacza, że klub się może nieco wzbogacić a miasto już więcej nie straci. Koncentrując się przy tym na obronie mistrzowskiego tytułu Stali, bo żużel ligą przede wszystkim stoi, a GP stało się kwiatkiem przy gorzowskim kożuchu. Inna sprawa, że mocno w poprzednich latach przepłacając żużlowe zabawy, teraz musimy spłacać te wszystkie materialne i moralne długi. Nie tylko w sporcie.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.