2015-02-02, Komentarze na gorąco
Od pewnego czasu nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Gorzów jest w odwrocie.
Kiedy nałożę na to wrażenie obraz tego, co się dzieje w Zielonej Górze, to wychodzi mi czarno na białym, a nawet w kolorze, że kiedy tamto miasto systematycznie się rozwija, to nasze raczej się zwija, a w najlepszym przypadku - drepcze w miejscu.
O inwestycyjnych zmianach i ograniczeniach pisałem niedawno i nie będę się powtarzał. Dodam jedynie , w kontekście naszego mocno okrajanego planu transportowego, że jakoś nie słychać, by podobny los spotkał zielonogórskie pomysły komunikacyjne równie wysoko wycenione przez tamtejsze władze, a które w głównej mierze sprowadzają się do zakupu ekologicznych autobusów. A swoją drogą, ciekawe, przypadek to, czy może jednak większa siła przebicia samorządowców zielonogórskich wspieranych przez marszałkowskich urzędników i polityków z parlamentarnymi mandatami?
Ale spójrzmy dalej. Jeszcze nie dobiliśmy się hali widowisko-sportowej w Gorzowie, a już słyszę, że ośrodek sportowy w Drzonkowie ma być znowu poważnie rozbudowany, bo taką widzą tam potrzebę, choć dopiero co niedawno miasto zafundowało sobie piękną halę. Na dodatek odbudowywana z mozołem i trudem siatkówka w naszym mieście może znowu upaść, głębiej i na dłużej, bo straciła najpoważniejszego sponsora, którym był Meprozet Stare Kurowo. A to dlatego, że prezes klubu Zenon Michałowski pozostając największym udziałowcem w firmie stracił nad nią kontrolę, bo został wyautowany z zarządu.
No i kolejny obrazek nie będący wcale optycznym złudzeniem. W Zielonej Górze siłą perswazji i mocą materialnych argumentów doprowadzono nie tylko do powstania uniwersytetu, ale nadal się on rozwija, co napędza kolejne działania i inwestycje, które z kolei wymuszają postęp i rozwój. Tymczasem u nas ciągle nie można się porozumieć w sprawie akademii, gdyż poznańskie władze gorzowskiego wydziału AWF nie godzą się na warunki połączenia w formie przyłączenie do PWSZ. Nie pomagają prośby i groźby, obietnice i deklaracje, tłumaczenia i wizje. I akademia w tym roku będzie albo i nie będzie. A w Zielonej Górze na uniwersytecie mają już prawo i niebawem będzie także medycyna.
No i na koniec jeszcze nieodparte wrażenie z oglądania miejskiego krajobrazu. Jeszcze Filharmonia Gorzowska nie okrzepła, choć zbiera pozytywne recenzje i dała się poznać z dobrej strony w kraju, a już docierają wieści, że gdzieś tam pojawił się pomysł likwidacji stałej orkiestry, bo za drogo nas to kosztuje… A przecież za drogo, to najwyżej wybudowano obiekt filharmonii, zaś jej utrzymanie z orkiestra włącznie jest już wcale niedrogim , choć może i kosztownym obowiązkiem miasta, jak najbardziej oczywistym przynajmniej dla mnie. Inaczej będzie kompromitacja na cała Polskę i coś jeszcze więcej. I piszę to ja, wcale nie meloman, z rzadka bywający w filharmonii, bo doceniam kulturę wysoką samą w sobie, a jeszcze bardziej jej rolę w wychowaniu oraz kształtowaniu inteligenckiego i intelektualnego poziomu gorzowian.
Jako pierwsze pokolenie mieszkańców na sedesie (określenie mecenasa Synowca, nie moje) tym większe mamy zobowiązania wobec siebie i następnych pokoleń. Żeby nie miały do nas pretensji, że zamiast Gorzów rozwijać, to my go konsekwentnie zwijaliśmy. Z biedy, głupoty i ślepoty.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.