2015-02-11, Komentarze na gorąco
Pamiętam jak u zarania dziejów woj. lubuskiego na wyjazdowej sesji sejmiku w gorzowskim hotelu Mieszko uchwalono strategię rozwoju woj. lubuskiego.
Zapisano w niej m.in. powołanie Uniwersytetu Lubuskiego. Niewiele dni potem na spotkanie grupy polityków w Zielonej Górze zaproszono rektorów Politechniki Zielonogórskiej i WSP, na którym przedstawiono im propozycję powołania Uniwersytetu Zielonogórskiego. I tak powstał UZ.
Kilka dni temu sejmik woj. lubuskiego przyjął uchwałę, która miała wspierać powołanie Akademii Gorzowskiej z przyłączenia Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej poznańskiej AWF do PWSZ. Rektor AWF na to: hola, mości panowie i panie, nie tak prędko. I Akademia Gorzowska prędko nie powstanie. I nie dlatego, że takie jest widzimisie poznańskiego rektora profesora Jerzego Smorawińskiego, o czym piszemy na naszych łamach. Na przeszkodzie stoją bowiem poważne argumenty natury formalnej, materialnej i ludzkiej. Wygląda więc na to, że lansowana ostatnio w Gorzowie droga na skróty do akademii okazuje się ścieżką na manowce, szczególnie dla pracowników AWF, a oni tam się wybrać nie zamierzają. Przynajmniej przez najbliższe trzy lata.
W tej sytuacji oczekiwałbym od rektora profesora Jerzego Smorawińskiego potwierdzenia ubiegłorocznej deklaracji o własnej drodze gorzowskiego wydziału AWF do akademii, poprzez usamodzielnienie placówki i utworzenie akademickiej szkoły wyższej na dobry początek. Nic jednak takiego nie zostało powiedziane, przypomniane, potwierdzone. Mimo iż Gorzów spełnił oczekiwania poznańskiej uczelni w tym zakresie, kupując akademicki obiekty i zasilając konto AWF pieniędzmi potrzebnym na rozgrzebany remont budynku dydaktycznego przy ul. Orląt Lwowskich. W najbliższych latach nie będzie więc w Gorzowie ani samodzielnej akademii, ani akademickiej szkoły wyższej.
I nie ma to mocnych?
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.