2015-02-13, Komentarze na gorąco
Prezydent musi mieć wizję administrowania i rozwoju miasta.
Ma także prawo i obowiązek prowadzenia takiej polityki kadrowej, która w jego przynajmniej mniemaniu gwarantuje realizację tych wizji. To jego osobista odpowiedzialność, której nikt z niego nie zdejmie. I z tego mieszkańcy będą go rozliczać. Takie ich prawo.
Trochę dziwi i zaskakuje jednak prezydencka forma uprawiania tej polityki personalnej, a dokładnie sposób odwoływania i zwalniania ludzi z pracy w urzędzie. To, co się wydarzyło kilka dni temu budzi we mnie pewien niesmak. Była to wręcz akcja zwalniania przez zaskoczenie, bez jakichkolwiek wcześniejszych rozmów i wyjaśnień. Jak opowiadają niektórzy zwolnieni, zostali poproszeni w określonym czasie na pilne spotkanie z wiceprezydentem, który wręczył im po kolei odwołania i wypowiedzenia, i było po wszystkim. Padły jedynie słowa o reorganizacji. Trochę to przykre, że tak się to odbywa akurat w najważniejszej instytucji samorządowej w mieście, która powinna trzymać i narzucać pewien poziom postepowania także w tak trudnych i drażliwych sytuacjach. To kwestia kultury i poszanowania elementarnych zasad.
Efekt uboczny takiego działania jest taki, że blady strach padł nie tylko na szefów, ale i pracowników miejskich spółek, zakładów i instytucji, bo nie wiedzą kto będzie następny i dlaczego. I każdy z drżeniem serca czeka teraz na telefon z zaproszeniem na spotkanie z prezydentem lub jego zastępcami. W takiej atmosferze trudno o normalną i efektywną pracę oraz pełne zaangażowanie w prowadzone działania. Strach jest może i dobrą metodą zarządzania w strukturze korporacyjnej, ale nie w instytucji samorządowej. A w urzędzie miasta i organizacjach mu podległych rządzi teraz strach.
Jak kiedyś napisał Daniel Passent, niemal od zawsze felietonista tygodnika „Polityka”: Cyryl, jak Cyryl, ale te metody…
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.