2015-02-17, Komentarze na gorąco
Po informacji, że ministerstwo infrastruktury okroiły nasze apetyty na realizację wielkiego planu transportowego trochę zrzedły nam miny.
37 milionów euro plus kilkadziesiąt milionów złotych koniecznego wkładu własnego, to ciągle jednak jest dużo, by myśleć o rozwoju komunikacji tramwajowej w mieście. Tak przynajmniej mówią fachowcy od transportu, którzy znają się na rzeczy.
Tym tropem idą zdaje się miejscy urzędnicy, którzy jak wynika z informacji „Gazety Lubuskiej” przekazali już nawet do Warszawy zmodyfikowaną koncepcję inwestycyjnych zamierzeń w tym zakresie. Ma nie być centrum przesiadkowego w miejscu dzisiejszego dworca PKS, bo i wydawało się ono zbędne, i nazbyt kosztowne. Nie będzie też prawdopodobnie nowej linii tramwajowej w okolice szpitala przy Dekerta, gdyż nie starczy pieniędzy, no i trudno. Te umowne 200 milionów w zupełności jednak wystarcza na remonty dotychczasowych torowisk i trakcji oraz zakup nowych tramwajów. No i jest szansa, że powstanie nowa linia na Górczynie, która ma prowadzić od ul. Walczaka przez Czereśniową, Piłsudskiego i Górczyńską z powrotem na Walczaka, czyli przez tereny, gdzie codziennie przemieszczają się tysiące gorzowian w drodze do pracy i szkoły, domu i na zakupy oraz w innych celach.
Ta ostatnia propozycja najbardziej mnie cieszy, obok tego, że będą nowe tramwaje i torowiska. Nowa linia na Górczynie jest tam wręcz niezbędna i oznacza rozwój komunikacji tramwajowej w Gorzowie. Dzięki temu utrzymywanie tramwajów w mieście odzyskuje znowu sens, który zatraciło już dawno na ul. Walczaka, gdzie nie ma już dawnego Stilonu i w ogóle nie ma Stolbudu oraz Silwany. Dobrze byłoby przy tym, o ile tylko jest możliwe, pomyśleć o przesunięciu pętli tramwajowej trochę dalej w kierunku wylotu na Gdańsk, bo i Gorzów przez te lata posunął się trochę dalej. I np. z dotychczasowej pętli do urzędu pracy czy na osiedle Bermudy zrobił się kawał drogi.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.