2015-04-14, Komentarze na gorąco
Znowu za sprawą prezydenta Jacka Wójcickiego przeżyłem rozczarowanie. Nie tylko zresztą ja, ale i wielu radnych miasta oraz postronnych obserwatorów sesji sejmiku lubuskiego, który obradował w Gorzowie.
Bowiem jeden z pierwszych punktów sesji zapowiadał „Informację Prezydenta Miasta Gorzowa o priorytetach rozwoju miasta w kadencji 2014-2018” i zdawał się być najważniejszy - przynajmniej dla gorzowian - w programie tego wyjazdowego posiedzenia sejmiku. Tymczasem prezydent J. Wójcicki w swym kilkuminutowym wystąpieniu ledwie zamarkował jeden ze swoich priorytetów, jakim ma być budowa północnej obwodnicy miasta i na tym właściwie poprzestał.
Oczywistym dla mnie było, że umieszczenie takiego punktu w porządku obrad to była nie tyle kurtuazja ze strony zielonogórskich organizatorów, co znakomita okazja dla gospodarza miasta do powiedzenie znacznie więcej o gorzowskich planach, projektach i właśnie priorytetach z wyraźnym podkreśleniem potrzeb i oczekiwań adresowanych do sejmiku i marszałkowskiej władzy, która na co dzień dzieli i rządzi środkami budżetowymi oraz unijnymi. Nie wszystko przecież jest już postanowione, przesądzone i zaklepane, bez możliwości zmiany, rewizji i odwrotu. I nie o żale czy pretensje tu chodzi, ale o skatalogowane i opisane przynajmniej wstępnie najważniejsze pomysły z szacunkowymi wyliczeniami i finansowymi postulatami. I tego chyba spodziewali się radni sejmiku oraz sama marszałek Elżbieta Polak. Tymczasem tego i niczego innego nie było. Jeden pomysł na całą kadencję to stanowczo za mało. Albo i jeden pomysł za dużo, gdy się zważy, że ma kosztować 180 milionów. Aczkolwiek sam w sobie nie jest zły, a może nawet i dobry, bo o potrzebie drogowego objazdu na rogatkach Górczyna od strony Strzelec Krajeńskich, przez Piaski lub dalej i do Myśliborskiej za Tesco mówi się od dawna.
Nie zmienia to jednak faktu, że prezydent zmarnował okazję i szansę szerszego upomnienia się o gorzowskie interesy, czym nie pomógł nielicznym radnym wojewódzkim z północy, którzy nieśmiało i raczej bez wielkiego skutku lobbują na rzecz Gorzowa. Nie dał im ani argumentów, ani nie dodał mocy i wiary w sens zabiegania o gorzowskie inwestycje i inne potrzeby. Pojedyncze głosy z północy na zjednoczone południe nie wystarczą, o czym przekonał się chociażby radny Tadeusz Jędrzejczak, który na tej samej sesji powątpiewał w celowość budowy mostu na Odrze w Milsku; czy przekonuje się radna Anna Synowiec, która od pewnego czasu wzywa do opamiętania w sprawie dalszego inwestowania w babimojskie lotnisko.
Prezydent Jacek Wójcicki najwyraźniej prowadzi swoją własną politykę – kadrową, organizacyjną, inwestycyjną i informacyjną. Szkoda tylko, że urządzając wszechobecne konsultacje, ogłaszając swoją otwartość na miasto i ludzi oraz wypowiadając okrągłe słowa, zamknął się w sobie i niewiele słyszy i mówi. I niewiele, jak na razie, też robi. Taki jest plan czy może zwyczajnie żadnego planu nie ma? Czas nauki i poznawania jednak już minął, teraz jest czas działania i tego większość gorzowian wyraźnie oczekuje.
Nie chcę być złym prorokiem, ale postępując w ten sposób prezydent J. Wójcicki szybciej wejdzie w buty swego poprzednika niż jemu i jego doradcy się wydaje. Obym się mylił.
Jan Delijewski
P.S. A Szpitalną i tak należy bez zbędnej zwłoki otworzyć!
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.