2015-05-13, Komentarze na gorąco
Najpierw było wielkie czekanie na inaugurację ligowego sezonu w Gorzowie. Po drodze były dwie przykre porażki na wyjazdach. Kiedy więc wreszcie doczekaliśmy się ligowego żużla na Jancarzu, to przyszło nam przeżyć gorycz wielkiej klęski.
Bo za klęskę i blamaż uznać należy występ gorzowskiej Stali przed własną widownią w meczu z leszczyńskimi Bykami, które pokazały stalowcom nie tylko rogi, ale i miejsce w ligowym szyku. Aż żal było patrzeć na to, co się działo na torze i skutki tego dziania na mecie większości wyścigów.
Następnie długo czekałem na jakieś sensowne i racjonalne wytłumaczenia ze strony kierownictwa i sztabu szkoleniowego gorzowskiego klubu. Nie doczekałem, poza typowymi i banalnymi stwierdzaniami, że tor był nie taki, że nie szło i coś trzeba z tym zrobić. Fakt, coś trzeba z tym zrobić, bo jak na razie z mistrzowskiego teamu ostało nam się pół drużyny ze Zmarzlikiem na czele. Nie ma Kasprzaka, nie ma Zagara, a Iversena w przebłyskach pojawia się na torze ledwie połowa. To kto ma wygrywać?
Trzy mecze, trzy porażki… Daleki jednak jestem od paniki i strachu, bo nie takie ligowe sezony w wykonaniu stalowców widziałem i opisywałem. A potem bywało często już tylko lepiej i lepiej… I teraz żywię taką nadzieję, i jej mimo wszystko nie tracę, bo za drogi jest to nam sport, by tak łatwo roztrwonić ten kapitał i dorobek. No i szkoda stadionu oraz kibiców na nim.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.