2015-07-08, Komentarze na gorąco
Barszcz Sosnowskiego znowu wywołał poruszenie. Także w mediach, gdzie przede wszystkim przebiła się informacja o śmiertelnej ofierze, która nie miała nawet fizycznego kontaktu z tą rośliną.
W związku z tym w jednej ze znanych stacji telewizyjnych pewien znany dziennikarz raczył porozmawiać z jednym z gorzowskich lekarzy. Prezentując gościa błysnął jednak swą wiedzą i inteligencją mówiąc, że Gorzów Wielkopolski leży oczywiście w Wielkopolsce.
Sprawa przeszła bez echa, a szkoda, bo to kolejny przyczynek do dyskusji o tym, czy Gorzów powinien mieć nadal w nazwie przymiotnik Wielkopolski. Od dawna twierdzę, że z Wielkopolską w nazwie powinniśmy się pożegnać jak najszybciej, bo to nam zwyczajnie szkodzi – wizerunkowo i biznesowo. Aczkolwiek do Wielkopolski nic nie mam, ale Gorzów nie był i nie jest Wielkopolski i poza Wartą niewiele nas łączy. Ba, znacznie więcej nas dzieli.
Nie dosyć, że ten przymiotnik mylnie sytuuje nasze miasto w Polsce, to jeszcze deprecjonuje i degraduje w oczach mieszkańców kraju i świata. I złości mnie już wyjaśnianie ludziom w Polsce, że Gorzów jest miastem wojewódzkim leżącym poza najszerzej nawet pojmowaną Wielkopolską. Niestety, często się zdarza, że wręcz mylą nasze miasto z malutkim Gorzowem Śląskiem. I wychodzi, że Śląski czy Wielkopolski, to i tak bez różnicy, bo to jakaś mała mieścina, znana głównie z tego, że jeżdżą tam tylko w lewo…
Dlatego podpisuję się obiema rękami pod postulatem tych, którzy proponują odciąć i wyrzuć Wielkopolskę z nazwy Gorzowa. I mnie także nie przekonują argumenty o kosztach, bo całą operację można przeprowadzić tak, by była jak najmniej uciążliwa dla gorzowian, przedsiębiorców i miasta. Zresztą, żeby zyskać, trzeba najpierw stracić, jak już kiedyś napisałem.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.