2015-08-20, Komentarze na gorąco
Gorzów nie jest miastem, do którego masowo przyjeżdżają turyści.
Bo i nie ma tu szczególnych atrakcji, nie ma wiele do zwiedzania i podziwiania. Średniowieczna katedra, bulwar i stadion żużlowy, to stanowczo za mało wobec tego co oferują inne miasta w Polsce i na świecie. A jednak jacyś turyści tu przyjeżdżają, z różnych powodów i kierunków, w tym wcale licznie Niemcy, Duńczycy oraz Polacy z kraju i zza granicy.
Problem w tym, że często błąkając się po centrum miasta szukają map, przewodników i folderów o Gorzowie, a tych zwyczajnie nie ma, bo urzędnicy od promocji zapomnieli, nie pomyśleli, nie postarali się… I za cholerę nie mogę tego zrozumieć. Wymyśla się jakieś strategie, marki i fajerwerki, a o najprostszych, najbardziej elementarnych rzeczach nie ma komu pomyśleć
W bibliotece przy Sikorskiego znajduje się punkt informacji turystycznej, ale i tam też nic nie mają, o czym pisaliśmy niedawno. Więc nawet, jeśli jakiś zbłąkany czy zdeterminowany turysta tam trafi, to i tak nic poza dobrym słowem nie zyska. Z powodów podanych wyżej. A przecież aż się prosi o wydanie prostych mapek, folderów czy przewodników z zaznaczonymi punktami i opisami miejsc wartych zobaczenia lub ważnymi z powodów oczywistych. I można to zrobić za pieniądze niekoniecznie budżetowe, choć koniecznie z zaznaczonymi urzędami i instytucjami miejskimi. I przekazać je do biur podróży, restauracji, hoteli i księgarniom, niech rozdają na chwałę miasta i sponsorów.
Przed nami żużlowe święto, gdyż Grand Prix już wkrótce. To chyba jedyna taka okazja, gdy zapełnią się gorzowskie hotele, puby oraz stadion przy ul. Śląskiej. Ale folderów, map i przewodników goście z Polski i świata nigdzie zapewne nie uświadczą. Tak wygląda promocja po gorzowsku, nad którą wypada przystanąć i zadumać się z pożytkiem dla miasta i przyszłości.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.