2015-09-14, Komentarze na gorąco
Czego tonący nie zrobi? Zapewne tego, czego nie zrobił wcześniej, bo nie pomyślał lub zwyczajnie mu się nie chciało z lenistwa albo i wygody.
Stąd wzięła się ta przysłowiowa brzytwa, której tonący łapie się na oślep, po omacku i bez dogłębnego policzenia zysków i strat oraz rzetelnego sprawdzenia. Mimo wcześniejszych przestróg, nauk i podpowiedzi.
Ta gorzka refleksja idealnie pasują do wyborczej deklaracji Platformy Obywatelskiej, która wśród nagłej powodzi obietnic proponuje zniesienie w bliskiej przyszłości obowiązkowych składek na ZUS i NFZ. Toż to byłaby rewolucja, o jakiej największym liberałom nie tylko w Polsce się nie śniło, a o jakiej marzą pracodawcy, a zwłaszcza miliony pracowników, którzy jednak bardzo często nie myślą o skutkach bliższych i dalszych, o tym co się stanie jutro, pojutrze i później. Zaiste byłoby pięknie, gdybyśmy nie musieli płacić tego haraczu, który w majestacie państwa i prawa na bieżąco jest przejadany i częstokroć marnotrawiony. Dodatkowe dochody moglibyśmy przeznaczać na konsumpcję, inwestycje i życiowe spełnienie. Państwo zaś ze zwiększonych wpływów, z tytułu podatków, akcyzy i koncesji, zapewniłoby nam swobodny i godny dostęp do opieki zdrowotnej i socjalnej, szczególnie na starość…Pomarzyć dobra rzecz. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Na ZUS i NFZ, według tego pomysłu, mamy zapłacić w podatkach, których wysokość zależna będzie od przychodów.
Mimo wszystko nie trzeba być wcale ekspertem, by przewidzieć, co będzie się ewentualnie działo i zwyczajnie zacząć się bać. Podobnie zresztą jak w przypadku wielu obietnic, deklaracji i zapowiedzi zmierzającej po władzę wiodącej siły opozycji. Tu też lista projektów, konceptów i cudownych pomysłów na uzdrowienie gospodarki i poprawienie doli społeczeństwu jest tak ogromna, że aż przerażająca.
Jest więc źle, jak mówią jedni, nieźle, jak powiadają drudzy, ale ma być lepiej, jak stwierdzają zgodnie. Co jednak z nami będzie, jak już to lepiej się stanie?
Umiaru w oczekiwaniu nam przed wszystkim trzeba. Zresztą, umiar jest wskazany nie tylko w jedzeniu i piciu, ale także w polityce, o czym w amoku wyborczej gorączki wszyscy zapominają. Nie dajmy się jednak otumanić, by znowu nie być po szkodzie głupim.
Na szczęście i nieszczęście to tylko przedwyborczy wysyp obietnic i przysłowiowe odwracanie ogonem kota, który wcale nie jest kotem… Po wyborach będą już tylko obiektywne trudności, ekonomiczne i społeczne uwarunkowania oraz prawne ograniczenia. Acz naturalnego rozwoju i związanego z nim postępu nikt i nic nie zatrzyma. I na pewno będzie lepiej. I to jest pocieszające.
Jan Delijewski
P.S. Kluczem do zrozumienia tych wszystkich przedwyborczych obietnic, deklaracji zapowiedzi są słowa wypowiadane po cichu lub półgębkiem przez polityków od prawa do lewa: w miarę możliwości budżetowych…I wszystko staje się jasne.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.