2015-09-28, Komentarze na gorąco
Gorzów – miasto wielu kultur, racji i nacji oraz otwartych ludzi… To już raczej przeszłość. Niestety.
W sobotę około 300 gorzowian pokazało Polsce i światu inne oblicze miasta. Na Starym Rynku przy katolickiej katedrze, gdzie zebrali się w większości młodzi ludzi, którzy nie chcą w Gorzowie obcych. Obcych etnicznie, kulturowo i religijnie. Bo stanowią zagrożenie dla narodowego i katolickiego bytu. Oczywista przy tym była mowa nienawiści, oczywiście w imię miłości własnej…
Jestem tym szczerze zmartwiony i przerażony. Tą czarno-białą wizją świata, szczególnie ludzi młodych, często wykształconych, bywałych w świecie i wydających się być otwartymi na wszelkie odmienności… Jeszcze rozumiem, w jakiejś mierze, ludzi starszych, którzy mają swoje doświadczenia, wizje świata i zakorzenione uprzedzania. Ale młodzi?! Niestety, tak się dzieje, kiedy rujnuje się autorytety, giną punkty odniesienia, a słowo przestaje znaczyć to, co znaczyło. Niestety tak się dzieje, kiedy papież, część biskupów apeluje, żeby nakarmić głodnych, kilku innych purpuratów zaś przestrzega przed islamską zarazą i każe się chronić i bronić. Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby… Wystarczy przypomnieć sobie religijne wojny, pogromy, lincze i samosądy… Wystarczyło też posłuchać słów o zabijaniu, które padły przy gorzowskiej katedrze.
A przecież Niemcy nie z empatii i dla pokuty przyjmują tak chętnie cudzoziemców, imigrantów i uchodźców. Więcej w tym wyrachowania niż prawdziwej solidarności i wielkoduszności. Myślą, bowiem racjonalnie o swej teraźniejszości i przyszłości, o gospodarce i ludziach do pracy, których tam brakuje; o swoim kraju i przyszłych emeryturach, które ktoś musi im wypracować. Oczywiście zdając sobie przy sprawę z problemów, jakie przy tej okazji się rodzą. Ale nic za darmo. A u nas? Precz z miłością, litością i solidarnością! Niech będzie siermiężnie, nawet biednie, byle tylko narodowo i swojsko, wyłącznie po naszemu. Dla zasady i honoru! W razie czego pojedziemy za pracą i lepszym życiem do Anglii, Szwecji lub Niemiec. Zresztą, są w mieście i okolicy firmy, które mimo starań od dawna już nie znajdują pracowników. Fakt, praca czasami ciężka, płacą nie za wiele, ale robota jest. Tymczasem wielu gorzowian woli pracować na czarno, często z Odrą i dalej. Ale obcych nie wpuścimy…
Pora może już pomyśleć o emigracji, przynajmniej wewnętrznej, bo świat bez miłości, to świat bez wartości. A świat bez wartości prędzej lub później zginie. Co mi więc tutaj po nim, albo jemu po mnie?
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.