2015-10-02, Komentarze na gorąco
Z przykrością, ale stwierdzam: władze miasta nie stają na wysokości zadania i przynajmniej mój szacunek straciły.
Z wielu powodów, które pojawiły się na ostatniej sesji. Przede wszystkim chodzi o ekspresowe wyrażenie zgody na pozbycie się prawa do ewentualnego żądania zwrotu bonifikaty z tytułu sprzedaży działki budowlanej Telewizji Polskiej przy Piłsudskiego oraz brak czasu i ochoty na pochylenie się nad gorzowskim sportem, który pilnie tego wymaga.
O dziejach telewizyjnej działki przy Piłsudskiego pisałem kilka razy i nie będę szczegółowo przypominał. Wystarczy, że inni przypominają. Rzecz cała sprowadza się do tego, że TVP winna tam wybudować siedzibę dla swego ośrodka, inaczej zwrócić będzie musiała około 800 tysięcy zł udzielonej przy sprzedaży przez miasto bonifikaty. I mimo że czas karencji wkrótce mija, miasto miało zabezpieczyć swoje interesy poprzez stosowne zapisy w planie zagospodarowania przestrzennego. I nagle stała się rzecz dziwna, żeby nie rzec: hucpa! Hucpa z udziałem radnych i prezydenta polega zaś na tym, że tuż przed sesją pojawił się prezydencki projekt uchwały zezwalający prezydentowi na swobodę działania w tym zakresie, czyli ewentualne wyrażenie zgody na zamianę tej działki na inną nieruchomość bez prawa oczekiwania zwrotu udzielonej bonifikaty. Bo TVP dogadało się z pewnym prywatnym przedsiębiorcą, właścicielem świecącego pustkami budynku biurowo-mieszkalnego (Plaza) na rogu ulic Warszawska/Cichońskiego i zamierza się zamienić nieruchomościami. Bo TVP za pośrednictwem swego radcy prawnego zadeklarowało, że tam akurat zrobią telewizję, jakiej jeszcze nie było, choć nie wiadomo kiedy i za co. Bo żadnych gwarancji nie ma i konkretnej wiedzy także nie ma, ale za to jest pomysł na biznes prywatnego inwestora, a może i telewizji, która w ten sposób będzie mogła zyskać nieruchomość, którą może zagospodarować na swoje potrzeby, ale równie dobrze może ją zbyć bez żadnych ograniczeń, zarabiając przy tym niemało.
Pikanterii całej tej sprawie dodaje fakt, że pytanie radnego Sebastiana Pieńkowskiego o to kim jest ów właściciel obiektu przy Warszawskiej pozostało bez odpowiedzi, bo to tajemnica handlowa. A przecież radni dobrze wiedzą o kogo chodzi, a przynajmniej powinni wiedzieć podejmując taką decyzję. Tak samo jak nie powinni ulegać presji i nie podejmować działania bez głębszego zastanowienia się i pełnej wiedzy w określonej sprawie.
Tak postępować po prostu nie uchodzi, tak się zwyczajnie nie godzi!
O sporcie będzie w kolejnym komentarzu.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.