2015-11-02, Komentarze na gorąco
No i znowu mamy listopad, którego najbardziej nie lubię spośród wszystkich miesięcy.
Nie lubię, bo mnie przygnębia i źle nastraja. A z to z powodu tych świąt nostalgiczno-patriotycznych, a także z uwagi na aurę, która na ogół deszczem i chłodem w tym czasie skutecznie zaciera w pamięci wspomnienie słonecznego lata. Nie lubię i koniec, a uciekając myślami do przodu wypatruję grudnia, z jego bożonarodzeniowym klimatem i przyjemnościami oraz prawdziwą zimą z mrozem i śniegiem.
Na szczęście tym razem wyjątkowo dopisała pogoda w ten listopadowy weekend, kiedy na drogach we wszystkich kierunkach odbywała się doroczna wędrówka rodaków do grobów bliskich i dalekich. Taka już nasza tradycja, że często na co dzień nie pamiętamy, zapominamy i nie mamy ochoty, ale raz do roku od święta zapalamy znicze, stawiamy chryzantemy i mgnieniem oka wspominamy swych bliskich, a także obcych, którzy czymś nam w pamięci zapadli. Bo na co dzień biegamy, załatwiamy i czasami nawet o sobie nie pomyślimy, a co dopiero o innych. Żyjemy tak trochę bez ładu i składu oraz refleksji, wzdychając gęsto i często, tęskniąc za tym czego nie mamy. Tak jakoś właśnie mamy, że mało w nas radości, że nie umiemy szukać zwykłej codziennej przyjemności, bo łatwiej i szybciej nam do gniewu, buntu i żalu…
A mówiłem, że nie lubię listopada, bo mnie źle nastraja!
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.