2015-11-05, Komentarze na gorąco
W Polsce trwa proces tworzenia prawicowego rządu, z PiS-em w roli głównej.
W woj. lubuskim zaś rozpoczęła się destrukcja sejmiku, a w konsekwencji rekonstrukcja zarządu województwa, którego nowy skład ma być pokłosiem powstania antypisowskiej koalicji w sejmiku. Ciekawy to ruch ze strony przegranej PO, która doprosiła do większościowej koalicji jeszcze bardziej przegrane SLD i niepartyjne Lepsze Lubuskie, zmuszając PSL do ustąpienia pola nowym koalicjantom. Jednakże PSL, choć mocno przegrane i poobijane bez walki dzielić się władzą i stanowiskami wcale nie zamierza.
Alternatywą dla zgody na nową koalicją byłoby dla PSL przejście do opozycji, gdzie razem z PiS-em mogłoby najwyżej kontestować poczynania koalicji PO-SLD-Lepsze Lubuskie, mającej razem 18 mandatów w sejmiku. Na to jednak nie chce się zgodzić, bowiem dotychczasowa koalicja ma większość (17 mandatów) niezbędną do rządzenia i ten stan PSL chciałoby zachować. Natomiast wyjście, czy wypchnięcie z koalicji oznacza utratę miejsc w zarządzie województwa oraz licznych posad i stanowisk w instytucjach i agendach podległych marszałkowi. No i brak wpływu na wydawanie milionów euro w najbliższych latach w regionie. Dlatego działacze PSL z Jolantą Fedak na czele, wsparci decyzją i opinią władz naczelnych swej partii, nie przystają na układ zaproponowany przez PO z Bożenną Bukiewicz w roli stratega rozdającego karty, żądają bowiem zachowania swego stanu posiadania, co jest raczej trudne do spełnienia. PO, a i owszem, podzieli się swoją częścią władzy, ale PSL jeszcze bardziej będzie musiało. Inaczej taka koalicja nie miałaby sensu i celu dla spragnionego władzy SLD i Lepszego Lubuskiego, gdzie na trzech radnych ponoć aż dwóch chce być wicemarszałkami. Bo przecież nie o lepsze zarządzanie województwem tu chodzi.
Na razie jednak trwa zamieszanie związane z odwołaniem przewodniczącego sejmiku Czesława Fiedorowicza. Odbyła się właśnie sesja, na której przegłosowano odwołanie przewodniczącego, ale nie wiadomo czy było ono skuteczne, gdyż sposób odwołania został natychmiast oprotestowany przez mniejszość (PSL i PiS - 13 głosów) z powodu większości (PO, SLD i Lepsze Lubuskie -14), która mogła nie być wystarczająca. I sesję znowu przerwano. Tym razem do 10 listopada. Mamy więc od dłuższego czasu paraliż w sejmiku, choć zarząd województwa z marszałek Elżbieta Polak dalej rządzi po swojemu, acz nie wszystko może.
Będzie się jeszcze się działo, zarówno w koalicji, jak i w opozycji, a także na linii władza samorządowa – władza rządowa, czyli na styku marszałka z wojewodą, który wkrótce z namaszczenia nowego rządu nastanie. W tej sytuacji niewątpliwie będzie się działo ze szkodą dla regionu, ale i wątpliwą korzyścią dla partykularnych interesów działaczy samorządowej koalicji, będącej przecież w opozycji do parlamentarno-rządowej większości.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.