2015-11-09, Komentarze na gorąco
Marszałek Elżbieta Polak nie jest politykiem z mojej gorzowskiej bajki.
Nie zazdroszczę jej jednak roli, ba, nawet współczuję, choć w dużej mierze sama jest współwinna temu, że musi teraz świecić oczami przed samorządami, firmami i instytucjami rządowymi w związku z niewywiązywaniem się z umów finansowych. Wszystko zaś powodu paraliżu sejmiku, którego przerwa w obradach trwa już od 12 października. A to dlatego, że liderzy PO, do których pani marszałek także się przecież zalicza, wymyślili sobie poszerzenie koalicji, co oznacza jej wypowiedzenie w dotychczasowym kształcie.
Kolejny raz życie dowodzi, że lepsze jest wrogiem dobrego. Lepsze rozwiązanie koalicyjne, w mniemaniu PO, doprowadziło do faktycznego rozpadu w miarę sprawnie działającej dotychczas koalicji, czego potwierdzeniem jest odwołanie przewodniczącego sejmiku, który z powodu zamieszania podczas sesji wcale nie czuje się odwołany, za to sesja została przerwana, czyli odwołana jak najbardziej. Do kogo jednak mają się odwołać samorządy lokalne, czy firmy takie jak gorzowskie ZUO, które na tym tracą wymierne pieniądze? Pieniądze, które im są niezbędne, a które nie są nawet marszałkowskie, ale unijne i jak najbardziej należne z tytułu realizacji uzgodnionych projektów. O innych stratach już nie wspominając.
Z tego punktu widzenia takie lubuskie uprawianie polityki szkodzi. Wymiernie szkodzi województwu. W tej sytuacji, parafrazując słowa marszałka Piłsudskiego, o którym w tych dniach wiele się mówi, aż się prosi, żeby powiedzieć: wam w piaskownicy się bawić, a nie politykę uprawiać! I odnosi się to, niestety, do wszystkich zainteresowanych i zaangażowanych po obu stronach tej politycznej barykady, którzy swym zachowaniem jasno dowodzą, że nie o interes regionu i mieszkańców tu chodzi, ale o władzę, stanowiska i dostęp do kasy.
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.