2015-12-18, Komentarze na gorąco
Dobrze pamiętam jak w 2004 roku organizowałem pierwszą miejską wigilię na placu przy Słowiance.
Oczywiście przy wsparciu i pomocy ówczesnego prezesa CSR Słowianka Jurka Kułaczkowskiego, nieżyjącego już księdza Witolda Andrzejewskiego oraz wielu innych osób oraz firm i instytucji, w których znaleźli się ludzie dobrej woli. Miasto dało nieco grosza, Radio Miejskie Gorzowa, które miałem przyjemność budować i programowo tworzyć dało pomysł, szyld i organizację, ale olbrzymi nie tylko materialny wkład wnieśli sponsorzy, których przekonała idea miejskiej wigilii.
Idea była prosta. Chodziło o budowanie wspólnoty, gorzowskiej tożsamości. A ten świąteczny czas wyjątkowo temu sprzyja. I to się chyba udało. Było kilkaset osób, była scena z kolędami i pastorałkami, były stoły z jadłem i napitkiem oraz był też wspólny opłatek. No i były jeszcze prezenty od przybyłych gości dla dzieci z Domu Dziecka. Nie było tylko prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, który gorąco wsparł pomysł tej wigilii, ale już samą wigilię przyszło mu spędzać w szczecińskim areszcie. Był tylko list od niego, odczytany przez wiceprezydenta Tadeusza Jankowskiego…
Pomysł na miejską wigilię nie był ani mój, ani oryginalny. Zaczerpnąłem go z Zielonej Góry, gdzie pracując w zarządzie Radia Zachód, miałem okazję obserwować tam to niezwykłe wydarzenie. Niezwykłe nie tylko z uwagi na magię świąt Bożego Narodzenia, ale także z powodu wyraźnie widocznej więzi łączącej zielonogórzan, tworzących ową wspólnotę w dobrym i złym tego słowa znaczeniu. Oczywiście na okoliczność świąt dobro brało górę. To było coś, co w Gorzowie było mało wyczuwalne i czego nam do dzisiaj bardzo brakuje. A skąd ono się bierze? Ano, samo nie przyjdzie…
Budujmy więc wspólnotę gorzowian, nie tylko od święta.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.