2015-12-30, Komentarze na gorąco
Jestem nieco poirytowany całym tym tworzeniem strategii rozwoju gorzowskiego sportu. Powstaje bowiem w sposób urągający oczekiwaniom sportowców, działaczy i kibiców.
Chodzi głównie o tryb jej tworzenia i przyjętą na dzień dobry filozofię, która w praktyce sprowadza się do próby zakonserwowania obecnego stanu rzeczy, czyli rozwijania tego co się aktualnie rozwija i ma się całkiem dobrze, bez wspierania tego, co na to z wielu powodów zasługuje.
Nie tracę jednak nadziei, że mocny głos różnych środowisk sportowych wymusi na urzędnikach i radnych zmianę tej filozofii, by przywrócić trochę równowagi w tym zaniedbanym i odpuszczonym w ostatnich latach obszarze naszego miejskiego życia. Inna sprawa, że słowa wiceprezydenta Janusza Dreczki, iż budżet miasta ma podążać za rozwojem sportu każe wątpić w ten nadzieje. Bo budżet miasta powinien jednak podążać przed sportem, czyli finansować wyznaczone wcześniej kierunki i cele oraz stymulować ich osiąganie, a nie odwrotnie – podążać za sportem. Działanie odwrotne, to jest właśnie sankcjonowanie obecnego stanu rzeczy i jego konserwowanie.
Zresztą, o czym my tu w ogóle dyskutujemy… O dalszym doskonaleniu systemu dzielenia biedy w stylu kubańskim?! Bez zasadniczego wzrostu nakładów na sport nie będzie żadnego przełomu, żadnej próby powrotu do poprzedniego stanu posiadania, kiedy to sport był wizytówką Gorzowa. Jasne, że dzisiaj nie jest to już możliwe w takim zakresie jak poprzednio, ale po to właśnie potrzebna jest strategia, żeby określić, co odbudowujemy, co rozwijamy, co odpuszczamy i w jaki sposób to robimy. Potrzebny jest więc mądry kompromis miedzy oczekiwaniami i potrzebami a możliwościami i wyznaczonymi priorytetami.
Tej mądrości najbardziej nam brakuje. Dlatego warto popatrzeć jak robią to inni. Jak chociażby w Koninie, gdzie szanuje się tradycje, dorobek i wykorzystuje istniejący potencjał w zgodzie z oczekiwaniami środowisk sportowych oraz mieszkańców. Tam już od dawna np. wiedzą, że w 2016 r. na kobiecy futbol w Medyku Konin (najlepszy klub w Polsce!) pójdzie z kasy miasta 530 tysięcy zł. Aż 461 tys. zł otrzyma Koniński Klub Szermierczy, gdzie od lat szkolą na mistrzowskim poziomie olimpijczyków. Ale krzywdy nie mają też czwartoligowi piłkarze Górnika Konin, którzy dostaną 361 tys. zł. Nie zapomina się przy tym o innych sportach, bo miejskie dotacje otrzyma łącznie 20 klubów, w których uprawia się m.in. kolarstwo, siatkówkę, boks, ale i szachy, tenis czy golf.
U nas też niby wspiera się inne dyscypliny i sporty, ale i tak widać tylko żużel. Owszem, żużel w Gorzowie zasługuje na specjalne traktowanie, ale nie w sposób praktykowany w ostatnich latach. Nie w takiej w formie i treści. Za bardzo ten sport stał się skomercjalizowany, by z budżetu miasta dopłacać do występów zawodowych najemników i tych, którzy tutaj z tego żyją. Czym innym jest dla na przecież jazda w barwach gorzowskiej Stali Bartka Zmarzlika, a czym innym gościnne występy Krzysztofa Kasprzaka. To powinno być wystarczającym impulsem do strategicznego myślenia i działania w odniesieniu do żużla i całego sportu.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.