2016-01-04, Komentarze na gorąco
Wybory samorządowe odbyły się grubo ponad rok temu.
Zdawać się mogło, że radni, którzy weszli w skład rady miasta z określonych list i tworząc kluby będące wspólnotą organizacyjno-programową, pozostaną z nimi związani do końca kadencji. Nic z tego. Owszem, trwa jak monolit klub radnych Prawa i Sprawiedliwości, ale już pozostali różnią się i dzielą tworząc w końcu nowe byty.
Pewnym zaskoczeniem jest jednak rozpad klubu radnych SLD, co świadczyć może o rozkładzie i rozpadzie samej partii. Oto, bowiem lewicowi radni Marcin Kurczyna i Jan Kaczanowski powołali nowy klub pod nazwą Gorzów Plus, do którego przystąpili ponadto Piotr Zwierzchlewski i Przemysław Granat reprezentujący do tej pory ruch społeczny i klub radnych Ludzie dla Miasta oraz osamotniony Piotr Paluch z Komitetu wyborczego Tadeusza Jędrzejczaka. Po co i na co ten klub powstał, można się jedynie domyślać, dopatrując się w tym działaniu bardziej pragmatycznych celów niż jakiejkolwiek wspólnoty programowej. Sygnały świadczące o zbliżeniu do obozu prezydenckiego nie są więc tu przypadkowe.
Nie jest jednak przypadkiem powstanie w ostatnich dniach starego roku klubu Nowoczesny Gorzów, z udziałem radnych Jerzego Wierchowicza i Jerzego Synowca, do których dołączył Krzysztof Kochanowski z dawnego klubu lewicy, która tym samym jako, taka znika z rady miasta. Tu jasno widać, że klub ma służyć organizacyjnej i programowej budowie partii .Nowoczesnej, która w kraju rośnie w sondażach i jest na dobrej drodze, by w przyszłych wyborach odegrać znaczącą rolę. O ile przetrwa, a nawet się rozwinie. Jednakże ten klub powstawał bardzo długo, bo dużo wcześniej się o nim mówiło, ale szabel przynajmniej na razie nie ma w nim zbyt wiele, choć waga głosu jest spora.
Żadna układanka w gorzowskiej radzie miasta nie jest teraz prosta, co widać przy ważnych głosowaniach, jak chociażby nad budżetem. Oprócz nowych klubów jest przecież jeszcze kilka starych, z których żaden nie ma już wyraźnie dominującej pozycji. Największym jest klub PO w liczbie 6 radnych, ale za nim są Ludzie dla Miasta z 5 radnymi i wspomniany klub PiS z taką samą liczbą radnych. No i pozostaje samodzielny byt w osobie radnej Grażyny Wojciechowskiej, która startowała jednak z list PSL. Przy takim, więc podziale w radzie miasta, nie tyle kluby muszą się z sobą układać, co raczej prezydent układa się z nimi szukając większości. I wbrew pozorom przychodzi mu to chyba łatwiej, niż wcześniej w rozmowach z mocniejszymi klubami. Bowiem niekoniecznie potrzebne są koalicje programowe, kiedy wystarczą pragmatyczne i zdroworozsądkowe. Każdy ma przecież coś do ugrania, załatwienia i pokazania. Tak to w praktyce przecież działa.
Oczywiście, miasto w tym wszystkim jest najważniejsze… Tak przynajmniej zapewniają radni od lewa do prawa i od prawa do lewa, bez względu na przynależność klubową. I tego się trzymajmy, choć przychodzi to z trudem.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.