2016-01-21, Komentarze na gorąco
Nie wiem czy ustawowe wycofanie sześciolatków ze szkół jest dobrym pomysłem. Dla jednych zapewne tak, dla innych nie.
Wiem jednak na pewno, że wysłanie sześciolatków do szkoły kosztowało szkoły i prowadzące je samorządy całkiem sporo pracy i pieniędzy na przygotowanie placówek oświatowych do tego zdania, z którego wywiązały się nie najgorzej. I teraz trzeba znowu włożyć dużo pracy i pieniędzy, by cofnąć sześciolatki ze szkoły do przedszkola.
No i powstał wielki problem, który samorządy takie jak Gorzów, muszą w trybie pilnym przynajmniej próbować rozwiązać. Bowiem dla wielu trzylatków zabraknie zwyczajnie miejsc w przedszkolach, gdyż trzeba je zablokować dla sześciolatków. W samym Gorzowie spotkać to może kilkaset dzieci, o czym mówi na naszych łamach Eugeniusz Kurzawski, dyrektor wydziału edukacji UM. Ale to już nie jest problem rządu i większości parlamentarnej, która taki powrót do przeszłości przegłosowała. Raczej bez głębszego zastanowienia, analizy i policzenia. Fakt, dobro dzieci jest najważniejsze, ale co będzie z trzylatkami, dla których nie znajdzie się miejsca w przedszkolach?! A te, które da się tu i tam jeszcze upchnąć, też nie będą miały chyba najlepiej w przeładowanych przedszkolach, które stać się mogą bardziej przechowalnią dla dzieci niż placówkami, gdzie realizuje się także jakieś programy oświatowe.
I mniejsza już o to, że tylko w Gorzowie pracę straci kilkudziesięciu nauczycieli nauczania początkowego, bo nie będzie, kogo uczyć w klasach pierwszych, których będzie jak na lekarstwo w najbliższym roku szkolnym. Ostatecznie mogą przekwalifikować się na górników, którym nie grożą ponoć zwolnienia, bo są potrzebni do wydobywania drogiego nam wszystkim węgla. Tak wszystkim nam drogiego, że trzeba go sprzedawać w cenie poniżej kosztów wydobycia. Ale to już przecież nie jest problem przedszkolaków, rodziców i nauczycieli.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.