2016-01-29, Komentarze na gorąco
O polskim zasiedleniu niemieckiego Landsberga, który w 1945 r. stał się Gorzowem, powiedziano i napisano już chyba wszystko.
Miasto zdobyte i w dużej mierze zniszczone przez Sowietów, na mocy międzynarodowych porozumień przeszło w polskie władanie i myśmy się tu zjawili. I tu od 71 lat żyjemy, pamiętając jednak o przeszłości niemieckiego Landsberga i polskiego Gorzowa.
Skoro nie ma już mowy o zakłamywaniu historii i nie wymaga tego żadna poprawność polityczna, ani jakakolwiek racja stanu czy po prostu ludzka uczciwość, to dlaczego na frontonie miejskiego ratusza ciągle wisi tablica dokumentująca powojenny fałsz? Nie znajduje w tym żadnego sensu i logiki. Skoro nie było „oswobodzenia Gorzowa z pod wiekowego jarzma germańskiego”, co przyznają dzisiaj już wszyscy, a 30 stycznia w rocznicę opanowania Landsberga przez wojska radzieckie i wygonienia stąd Niemców, od wielu lat obchodzimy Dzień Pamięci i Pojednania, to najwyższa już pora odesłać zabytkową niewątpliwie tablicę do muzeum, gdzie jest jej miejsce. Właściwsza dzisiaj byłaby np. tablica z napisem „w rocznicę ustanowienia polskiej administracji”.
Jak już przed rokiem pisałem w tej sprawie, z natury jestem przeciwnikiem obalania pomników, zrywania historycznych tablic czy zmiany nazw ulic, które w zmienionej rzeczywistości źle się kojarzą lub z powodów ideologicznych komuś przeszkadzają. Szkoda na to czasu, pieniędzy i zdrowia. Wystarczy spojrzeć na Niemców, którzy w tej kwestii są pragmatyczni aż do bólu. Wojenne czy powojenne rozliczenia to jedno, historia i materialna ciągłość to drugie. W przypadku akurat tej tablicy na ścianie urzędu miasta przy ul. Sikorskiego, nie wchodzą jednak żadne przesłanki przemawiające za jej pozostaniem. Myślę, że tu nie byłoby chyba także protestów przeciwko zniknięciu napisu upamiętniającego pierwszą rocznicę „oswobodzenia Gorzowa z pod jarzma germańskiego”. Przynajmniej nie powinno być właśnie w imię prawdy historycznej, pamięci i pojednania, ale także edukacji najmłodszych gorzowian. Mamy bowiem zbyt bolesne, a przez to wystarczająco dużo prawdziwych powodów do pamiętania, by jeszcze odwoływać się do fałszywych świadectw, które utrudniają zrozumienie i porozumienie. Nie tylko z Niemcami, ale także z Litwinami, Białorusinami, Ukraińcami i Rosjanami…
Miejsce tej tablicy jest, więc z uwagi na - mimo wszystko - historyczny jej charakter, gdzieś w muzealnym składziku, a nie na frontonie najważniejszego miejskiego urzędu.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.