2016-02-01, Komentarze na gorąco
Przy okazji rocznicy śmierci księdza Witolda Andrzejewskiego pojawiło całkiem sporo różnych osobistych wspomnień i ciepłych słów o tym nietuzinkowym człowieku i kapłanie.
Przy okazji pojawił się również, w kręgach Solidarności, z którą także był związany, pomysł postawiania zasłużonemu prałatowi pomnika. Bo to oczywiste, że ludzie wielcy powinni mieć pomniki, a ksiądz W. Andrzejewski był przecież wielkim i na dodatek Honorowym Obywatelem miasta Gorzowa.
Tak się jednak zastanawiam… Komu potrzebny będzie ten pomnik z kamienia czy metalu? Księdzu Witoldowi? On chyba byłby ostatni, który chciałby takiego pomnika, przy którym palone będą znicze, składane kwiaty i hołdy oraz podkreślano będą bliskie związki składających z Jego osobą. Nie o takie upamiętnianie powinno tu raczej chodzić. Już właściwsze byłoby inne działanie, jak np. powołanie fundacji Jego imienia, która mogłaby na bliskich mu polach wspierać i nagradzać ludzi za ich działania, postawy i głoszone przez nich idee, co byłoby najlepszym świadectwem pamięci o księdzu prałacie i czasach, w których przyszło mu kształtować charaktery ludzi. Jest przecież całkiem liczne grono jego wychowanków i tych, co miał za przyjaciół, wśród których znajdą się zapewne osoby zdolne dźwignąć ten trud i zadanie, ku radości i chwale gdzieś tam w zaświatach samego zainteresowanego.
Może więc lepiej mniej myśleć o sobie, a bardziej o tym, co nie umarło wraz z nim, nie odeszło i pozostało z nami. Właśnie za sprawą księdza prałata Witolda Andrzejewskiego.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.