2016-02-17, Komentarze na gorąco
Rada Miasta uchwaliła strategię rozwoju sportu gorzowskiego do 2026 roku.
Przyjęła również zasady finansowania klubów i organizacji sportowych, co ma kluczowe znaczenie dla realizacji uchwalonej strategii. Co to w praktyce oznacza? Że mamy strategię rozwoju, a także mam zasady jego finansowania, ale samego sportu od tego w mieście nie przybędzie. Mimo wyraźnych zapowiedzi rozwoju bazy sportowej, w tym budowy hali i rozbudowy stadionów.
Strategia, mimo zmian i poprawek wprowadzonych po konsultacjach - przede wszystkim mocniej uwzględniających oczekiwania innych poza żużlem i Stalą dyscyplin i klubów - w połączeniu z owymi zasadami finansowania raczej konserwuje obecny stan rzeczy, niż zmienia i rozwija. Będzie tak głównie dlatego, że pieniędzy na sport jak nie było, tak nie ma. To zaś, co ciurka i kapie z budżetu miasta na szeroko rozumiany sport, który doskonale pamięta zakładowe i ligowe czasy, to kropla w morzu potrzeb. Żużel przy wsparciu miasta jakoś sobie poradzi. Koszykówka żeńska może się jeszcze obroni, choć przyjdzie jej to z trudem. Piłka nożna też może się jakoś podniesie, przynajmniej na drugoligowy poziom. Cała reszta jednak skazana będzie na wegetację i rozwój skokami do przodu oraz do tyłu, jak znajdą się jacyś maniacy i dobrodzieje. Dotyczy to w równym stopniu sportów zespołowych, czyli jak najbardziej widowiskowych, jak i tych indywidualnych, poza oczywiście wioślarstwem i kajakarstwem, które z uwagi dorobek i olimpijskie tradycje mają być dobrze potraktowane i mogą jeszcze liczyć na wsparcie centralne. Nie wiem jak sobie poradzą piłkarze ręczni, ale o siatkówce, piłce wodnej i tenisie stołowym raczej zapomnijmy. Podobnie o kolarstwie, łucznictwie, zapasach, boksie, być może lekkiej atletyce i wielu innych. No i co ze sportem powszechnym, czyli tym uprawianym na różne sposoby i modły przez mieszkańców, a nie tylko oglądanym? Niewiele, albo jeszcze mniej. A przecież tutaj inwestować potrzeba…
No cóż strategia to polityka, a polityka to sztuka wyboru. Gdyby pieniędzy było więcej, to jeszcze można byłoby rozmawiać, a tak – z kim i o czym? Problem Gorzowa polega na tym, że trudno tu o strategicznych i taktycznych sponsorów, bo miasto jest ubogie w firmy, które mogłyby sponsorować sport i rekreację, a budżet miasta nie chce i nie może być znaczącym sponsorem. Aczkolwiek jeden procent na sport wyczynowy plus drugi procent na dzieci i młodzież oraz rekreację i turystykę, z ponad półmiliardowego budżetu wcale nie byłoby dużo. I tu jest przysłowiowy pies pogrzebany, jeszcze przez prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka i przyklepany prze prezydenta Jacka Wójcickiego, który w tym zakresie idzie bardziej jego śladem niż nowym tropem. A przecież sport to promocja miasta, to rozrywka mieszkańców i wreszcie, to kultura fizyczna i wychowanie dzieci oraz młodzieży. Trochę wiec szkoda, że w ten a nie inny sposób powstała taka a nie inna strategia, prezydent ją zaakceptował, a radni po dyskusji, ale większością głosów zaklepali.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.