2016-03-03, Komentarze na gorąco
Prezydent Jacek Wójcicki w swoim programie wyborczym zapowiedział powołanie rad dzielnic w Gorzowie.
Teraz rozpoczynają się konsultacje w tej sprawie. Rady dzielnic mają zachęcić do większej aktywności mieszkańców i uspołecznić proces zarządzania miasta. Prezydentowi władzy, więc nie ubędzie, jak już kiedyś napisałem, ale przybędzie w mieście form i sposobów konsultacji, których już jest niemało a ma być jeszcze więcej, co nie wszystkich bawi i cieszy.
Nic dziwnego, że zamysł ten spotyka się z różnym ocenami, także na naszych łamach. Najbardziej krytyczni wobec niego są radni, z których wielu mocno obawia się o swoją pozycję oraz rolę samej rady miasta. I mają sporo racji, bo takie podzielenie miasta na dzielnice z własnym radami przypomina nieco imperialną zasadę „dziel i rządź”. Podzielonym miastem i podzielonymi mieszkańcami łatwiej mimo wszystko zarządzać prezydentowi, który siła rzeczy stawia się w roli arbitra i najwyższej instancji władzy, do której należy ostatnie zdanie. Po drodze jednak rozmywa się jakby odpowiedzialność za poszczególne działania. Z drugiej strony rady dzielnic mogą istotnie wpłynąć na obywatelską aktywność i budowanie poczucia wspólnoty wśród mieszkańców poszczególnych rejonów miasta, czego dowodzi chociażby idea budżetu obywatelskiego. Pod warunkiem, że mieszkańcy zauważą, iż mają realny wpływ na to, co się wokół nich dzieje.
Rady dzielnic to w Polsce żadna nowość. Istnieją m.in. w Gdańsku, Krakowie, ale i Opolu, Częstochowie, Koszalinie. Mają je nawet mniejsze miasta, jak Kędzierzyn Koźle i tam w dużej mierze się sprawdzają. Problem w tym, że dzisiaj jeszcze nie wiemy, jakie maja być te nasze gorzowskie rady, z jakimi kompetencjami i środkami na realizację dzielnicowych zadań. Ale o tym właśnie teraz można i trzeba rozmawiać. Z pewnością jednak nie będą miały uprawnień władczych, jakie mają rady gminy czy miasta, bo to mogą być jedynie jednostki pomocnicze, ale, w jakim zakresie będą pomocnicze, to już zależy od uprawnień, jakie nada im się w nowym statucie miasta, który trzeba będzie stworzyć. No i wreszcie ile tych dzielnic oraz rad będzie? Mówi się, że może ich być kilka, a może kilkanaście, czyli znacznie więcej niż okręgów wyborczych (jest ich 5) i jeszcze więcej niż rejonów z budżetami obywatelskim (było 8). Zresztą, sam Górczyn to kilka wielkich osiedli, które różnią się stopniem rozwoju, potrzebami i oczekiwaniami mieszkańców. I to miałaby być jedna dzielnica? Raczej, chyba nie. I już może być pierwsza trudność, które pokonanie pokaże potrzebę i sens tworzenia kolejnego szczebla lokalnego samorządu.
Pierwsze wybory do dzielnicowych rad planuje się wstępnie dopiero na 2017 rok. Jeśli w ogóle rady dzielnic w Gorzowie powstaną, bo radni mogą ich nie chcieć, a i mieszkańcy niekoniecznie zechcą.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.