2016-03-04, Komentarze na gorąco
A jednak złodziejom się udało. Ukradli odlaną w brązie główkę prezydenta Zenona Bauera.
Stało się to w centrum ponoć wielkiego miasta, naprzeciw Urzędu Miasta, który jest dozorowany przez całą dobę.
Tylko piaskowcowy postument i plakietka w wygrawerowanym napisem Zenon Bauera świadczy, że jeszcze wczoraj główka prezydenta była na swoim miejscu. To była druga, tym razem skuteczna próba kradzieży. Na pewno nie uczynił tego żaden kolekcjoner, a złodziejem, którym brakuje na coś, na alkohol, na papierosy, na obojętnie co.
Okazało się, że nawet dobra kotwa nie powstrzyma tego, kto zamierza coś ukraść. Każda strata boli, ale ta szczególnie. Bo po pierwsze to była głowa prezydenta Zenona Bauera, wielce zasłużonego włodarza miasta w nieprostych czasach komuny, kiedy nie za wiele można było. A Bauer troszczył się zarówno o samo miasto, jak i ludzi. Do dziś przechowywany jest we wdzięcznej pamięci wielu gorzowian. A samo miasto światłemu włodarzowi odwdzięczyło się nadając mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta.
Po drugie główka była fundacją prywatną grupki zasłużonych obywateli, którzy od lat upiększają miasto, stawiając rzeźby ludzi, którzy się w jakiś sposób zasłużyli dla tego miasta. Nie dziwię się zniechęceniu mecenasa Jerzego Synowca, który z goryczą w głosie mówił, iż Towarzystwo Miłośników Gorzowa nie ma pieniędzy, aby zrobić replikę. Zresztą nie chodzi o robienie repliki.
Stało się coś wybitnie strasznego. Tym razem złodzieje ukradli dzieło sztuki i symbol czegoś dobrego. To zwykłe draństwo. Bo nie tylko kradzież. Zrobili to ludzie, o których się mówi szumowina, choć nie powinno się nikogo oceniać. Tym razem jednak trzeba. Bo kradzież główki prezydenta Bauera w samym centrum miasta, tuż pod oknami bloków mieszkalnych, nie pustostanu, No i w końcu w bezpośrednim sąsiedztwie magistratu znaczy jedno, ta szumowina, która to zrobiła, niczego się nie obawia. Nie obawia się, że ktoś ją nakryje, ktoś zawiadomi policję.
Nam pozostaje pusty cokół i straszliwe poczucie bezsilności. Bo okazuje się, że jak bezkarnie można paciać po murach, tak samo bezkarnie można kraść rzeźby w centrum miasta. Pamiętam, jak kilka lat temu pisałam o hienach cmentarnych okradających groby z brązowych literek. Dla mnie ten, kto ukradł główkę prezydenta jest taką hieną, kimś, dla kogo nie ma nic wartościowego, ważnego.
Zwyczajnie nie wierzę, że uda się odnaleźć sprawcę, bo zwykle się nie znajduje. Nie wierzę też, że znajda się szczątki rzeźbki w jakimkolwiek punkcie skupu złomu. Nie wierzę też, że skruszony złodziej sam odda główkę.
Mam tylko nadzieję, że światli mieszkańcy jednak się nie zniechęcą i za jakiś czas znów postawią jakąś rzeźbę.
A temu, co ukradł główkę Zenona Bauera niech uschną obie ręce.
Renat Ochwat
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.