2016-04-22, Komentarze na gorąco
Miejskie działki budowlane znajdują chętnych do inwestowania. Miasto zarabia pieniądze.
Poznajemy coraz więcej szczegółów bliższych i dalszych planów remontowych, jest nawet projekt nowego ratusza w starym miejscu, a w najbliższych dniach światło dzienne ma ujrzeć wielki plan inwestycyjny na najbliższe lata za miliard złotych. Znaczy, coś się w mieście dobrego, a może i wielkiego dzieje. No i dobrze, w czym główna zasługa unijnych pieniędzy, które maja popłynąć do Gorzowa.
A ja tam ciągle rozmyślam nad wcale nieśmiesznym „Tuptusiem”, o którym już tutaj pisałem. Nie daje mi, bowiem spokoju proponowane tempo tego tuptania, które oznacza, że wyremontowanych i nowych chodników doczekają już moje wnuki, o ile nie trzeba będzie znowu remontować te wcześniej wyremontowane. Skoro, bowiem pojawiają się nowe środki i nowe możliwości, to może dałoby się jednak przyspieszyć te naprawy i remonty, by w ciągu 2-3 lat przynajmniej w szeroko rozumianym centrum miasta i trochę dalej zaszła zasadnicza zmiana. Bo przecież w kwestii chodników już nie grozi nam, ale gołym okiem widoczna jest katastrofa budowlana. A jeśli mamy do czynienia z katastrofą, to trzeba nam działań nadzwyczajnych, a nie zwyczajnych planów i programów rozpisanych na długie lata, z remontem jednego czy nawet drugiego chodnika rocznie. Dlaczego miasto ma się rozwijać tuptając czy powłócząc nogami po chodnikach w ruinie? Ja nie chcę takiego miasta i takiej władzy, co na to przyzwala.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.