2016-05-18, Komentarze na gorąco
Tomasz Gollob złotymi medalami zapisał się w annałach polskiego i światowego żużla.
Właśnie na Stadionie Narodowym pożegnał się z reprezentacją kraju i kibicami, Namaszczając przy okazji na swojego następcę Bartka Zmarzlika. I oby stary mistrz miał rację, bo młody stalowiec ma wszelkie dane, by pojechać mistrzowską drogą i podbić stadiony całego świata. Drogę po owalu i tylko w lewo, ale nie zawsze gładką, bez wyrw i wybojów. Za to pełną chętnych do zwycięstwa, a wygrać zawsze może tylko jeden.
T. Gollob wygrał wszystko, co jest w żużlu do wygrania i rozstaje się bardzo powoli z motocyklem, bo czyni to jednak na raty. Już kilka lat temu pożegnał się z turniejami Grand Prix, teraz pożegnał się oficjalnie z narodową drużyną, ale jeszcze startuje, jeszcze ściga się w lidze, aczkolwiek już tylko na swoim stadionie w Grudziądzu, gdzie tor jest robiony dla niego i dobrze się na nim czuje. 45 lat na karku i 28 lat jazdy po owalu zrobiło jednak swoje. W tym czasie zdobył tytuły mistrza świata indywidualnie i drużynowo, mistrza Polski bodajże 30 razy w różnych konkurencjach i klubach oraz tysiące punktów w naszej lidze. Dawno już, więc stał się historią polskiego i światowego żużla. I tego mu nikt nie odbierze, a co zdrowia stracił sam wie najlepiej, choć kibice nie zawsze pamiętają, bo medale i tytuły zostały skrupulatnie policzone, ale upadków, urazów i potłuczeń nikt chyba mu nie zliczył, a było ich całkiem sporo. Zresztą, nie było i nie ma żużlowca, który się na torze nie wywrócił, nie poobijał, nie połamał…
Stary żużlowy mistrz, z tego, co słyszę, nie zamierza jednak żegnać się sportem. Chce jedynie zakończyć jedno i rozpocząć drugie sportowe życie. Oby równie udane!
Jan Delijewski
P.S. Inna sprawa, że T. Gollob gorzowskiej Stali w zdobyciu mistrzowskiego tytułu nie pomógł, choć sam w owym czasie po mistrzostwo świata sięgał i będzie to mu w Gorzowie także pamiętane…
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.