2016-07-04, Komentarze na gorąco
Tegoroczne Dni Gorzowa już za nami i trochę żal, że już się skończyły.
Naprawdę wyjątkowo dużo działo się tym razem po obu stronach Warty i każdy mógł znaleźć coś ciekawego, a nawet wyjątkowego dla siebie. I niech żałują ci, co tutaj nie byli, ale też niech nie narzekają, że było tak czy owak, że może miejsce nie takie, że coś nie zagrało albo, że szkoda pieniędzy na takie festyny. Wszak święta w domu też nas kosztują, a święto miasta szczególnie kosztować musi. Nawet, jeśli rzeczywistość skrzeczy.
Były, więc koncerty i występy, z gwiazdami włącznie i tłumami gorzowian; były koncerty, spektakle i przedstawienia w nadwarciańskiej scenerii; były parady kosmitów i targi staroci, ale i rozgrywki sportowe oraz wyścigi smoczych łodzi, kramy z różnościami oraz wiele innych prezentacji i rzeczy do zobaczenia oraz przeżycia stosownie do wieku i nastawienia. Wszystkiego opisać się nie da i nie o to tutaj chodzi. Rzecz w tym, że jeszcze raz się okazało, iż gorzowianie chcą się wspólnie bawić, trochę nawet poszaleć i od święta radować, nawet, jeżeli nie wszystko im się podoba.
Czy można chcieć więcej? Można i parę razy już o tym pisałem i tego nadal będę się trzymał. Bo Gorzów to, co prawda miasto średniej wielkości, ale wojewódzkie przecież i dla wielu innych miast oraz gmin z naszego regionu ważny punkt odniesienia oraz porównania. Może i powinien więc Gorzów zrobić coś nie średniego, z jakimś kluczem, pomysłem czy znakiem do rozpoznania. Jak znakiem i symbolem święta Zielonej Góry od lat jest winobranie. A poza tych w tych naszych Dniach Gorzowa bardzo mało jest mimo wszystko samego Gorzowa i pora także to zmienić.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.