2016-09-01, Komentarze na gorąco
Radni przyjęli do wiadomości informację prezydenta Jacka Wójcickiego o pomyśle zakupu biurowca dawnej Przemysłówki.
Ja też przyjmuję, ale nie jestem do końca przekonany i pozostaję z wątpliwościami, podobnie jak niektórzy radni i wielu mieszkańców, z którymi rozmawiałem. Wielu radnych jednak wierzy i jest mniej lub bardziej przekonana, że sprawa warta jest tego, bo ożywi „serce” naszego miasta. I zyska na tym kultura w wydaniu Miejskiego Centrum Kultury oraz Miejskiego Ośrodka Sztuki.
Trudno z takim podejściem polemizować, gdyż zbyt wiele tu mimo wszystko niewiadomych i niepewnych przesłanek. Tym bardziej, że rzeczywistość i pospolitość mocno skrzeczy i jakiekolwiek czarowanie oraz zaklinanie niewiele tu nie pomoże. Oczywiście, że kulturalny kombinat w centrum może ożywić ten zamierający rejon miasta, ale na ile samej kulturze pomoże, a na ile jej zaszkodzi, tego nikt już nie wie, bo wiedzieć nie może. Istnieje jednak obawa, że dwie tak ważne instytucje kulturalne w jednym miejscu będą sobie przeszkadzać, a nawet szkodzić tylko przenikając się nawzajem, gdyż spłaszczać mogą kulturę wysoką (MOS) do poziomu rozrywki (MCK), niczego przy tym nie ujmując rozrywce i nie odbierając nic MCK, gdzie także prowadzone są działania wykraczające daleko poza prostą rozrywkę.
Inny problem stanowią koszty remontów i modernizacji tych wszystkich miejskich obiektów i pustostanów, które czekają na zagospodarowanie. A w kolejce wciąż ustawiają się nowe. Poza tym przerażają mniej przyszłe koszty utrzymania i eksploatacji tych wszystkich placówek i nieruchomości znajdujących się na garnuszku miasta. Szczególnie, że ma się rozrastać urzędowa i urzędnicza biurokracja, której zwykły skomputeryzowany mieszkaniec ogarnąć już nie może.
Może zbyt małej wiary jestem i nazbyt ostrożny, ale jako człek już wiekowy chciałbym jeszcze trochę pożyć w mieście pięknym, zadbanym i wszystkim przyjaznym, gdzie z umiarem podchodzi się do wielkości i w równym stopniu docenia małe wartości. Najbardziej brakuje mi właśnie tej równowagi w myśleniu i działaniu.
No i na koniec. Kolejny raz dyskusja na sesji rady miasta – w tej, ale i winnych sprawach – dowiodła, że radni mają może i dużo życiowej wiedzy (wykorzystywanej często nie na temat!), ale merytorycznej wiedzy nagminnie im brakuje. No, ale tu trzeba już trochę poczytać, popytać i zwyczajnie popracować wcześniej przed sesją, a nie tylko na niej być i politykować.
Jan Delijewski
P.S. O kolejnej zadymie wokół Filharmonii Gorzowskiej, tym razem na sesji rady miasta, nie chce mi się nawet pisać. Zastanawiam się tylko w imię, czego ktoś chce podgrzewać tu atmosferę i grać na emocjach.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.