2016-09-07, Komentarze na gorąco
Kiedyś była walka o ogień, która niosło z sobą krew i śmiertelne ofiary.
Teraz też mamy walkę, tyle, że o… miejsca parkingowe, która również niesie zagrożenie dla zdrowia i życia. Oto, bowiem jak napisała prasa i pokazała telewizja, na jedno z gorzowskich osiedli znowu nie mogła dojechać karetka pogotowia ratunkowego wezwana do osoby w stanie wymagającym szybkiej interwencji lekarza. Na przeszkodzie stanął szlaban, którego nijak nie można było otworzyć ani też objechać. Na szczęście ktoś akurat wyjeżdżał i szlaban pilotem otworzył, a karetka z lekarzem na ratunek zdążyła.
Z tym grodzeniem i pilnowaniem miejsc parkingowych wyłącznie dla siebie zrobiła się już jakaś paranoja. Nie tylko w Gorzowie. To nie tylko szlabany na osiedlach wspólnot mieszkaniowych, które uniemożliwiają wjazd obcym, ale i wszelkim służbom ratowniczym. To również liczne zakazy wjazdu i parkowania dla nie mieszkańców różnych osiedli spółdzielczych, czego sami mieszkańcy często po chamsku i brutalnie pilnują goniąc obcych, jak im się wydaje, kiedy patrzą na twarze kierowców i rejestracje samochodu.
Nie dziwię się, więc irytacji Andrzeja Szmita, dyrektora gorzowskiego pogotowia ratunkowego i jednocześnie lekarza, na którego właśnie trafiła przygoda ze szlabanem na dyżurze, że dokonał w tej sprawie donosu do prokuratury. Mocno się jednak obawiam, że prokuratura nie dopatrzy się tu niczyjej winy, bo taka przecież była wola wspólnoty i zarządcy nic do tego. Wolność Tomku w swoim domku! Skoro, więc nie można po dobroci zmienić tego stanu rzeczy, to może trzeba wreszcie zmienić prawo w tym zakresie, by szlabany przynajmniej nie stawały na drodze po ratunek i życie.
Jan Delijewski
P.S. Także mieszkam na osiedlu, na którym często w godzinach popołudniowych nie mam gdzie zaparkować i muszę szukać miejsca daleko od domu. Czy z tego powodu również mam chcieć szlabanu? Ludzie, dla własnego dobra nie dajmy się zwariować!
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.