2016-09-20, Komentarze na gorąco
Nawet najlepszy pomysł można zniszczyć, a najpiękniejsza ideę zabić.
Można zniszczyć i zabić, kiedy na siłę uszczęśliwia się ludzi wciskając im pomysły i idee do gardła oraz głowy, że aż mają serdecznie dość. Tak właśnie dzieje się w Gorzowie, gdzie urzędowo wprowadzono na masową skalę tzw. społeczne konsultacje w różnych ważnych i mniej ważnych, ale nie najważniejszych sprawach. I gorzowianie w większości mają je już w głębokim niepoważaniu, bo zwyczajnie im się przejadły i zbrzydły.
Właśnie trwają „Konsultacje Gminnego Programu Rewitalizacji”. Odbywają się spotkania, spacery badawcze oraz pełnione są dyżury konsultacyjne. Tłumów raczej nie ma, raz bierze w nich udział kilkanaście, raz kilka osób, a bywa, że urzędnicy spotykają się, spacerują i konsultują bardziej sami ze sobą niż z mieszkańcami. Wartość poznawcza takich spotkań, spacerów i dyżurów bywa różna, często niewielka lub szczątkowa, a może nawet być z gruntu fałszywa, bo daleka od tego, co naprawdę myślą i oczekują w swej większości mieszkańcy miasta. Tak przerost formy nad treścią, a raczej nadużywanie formy zabija ducha społecznych konsultacji. Ale oczywiście wszystko da się obronić, wytłumaczyć i uzasadnić, dając przy tym zatrudnienie kilku kolejnym ekspertom i urzędnikom, bo trzeba przecież jeszcze zrobić analizy i sprawozdanie z konsultacji.
A co z konsultacjami i wnioskami w sprawie powołania rad dzielnicowych w Gorzowie? Bo na stronach miasta ciągle wiszą informacje zapowiadające konsultacje, które już zdaje się odbyły. Jeszcze może trwają czy je jednak zakończono, a wyniki wstydliwie wyrzucono do kosza? A gdzie działania informacyjne i konsultacje w sprawie skrócenia nazwy miasta, by Wielkopolski dodatek nie utrudniał życia i nie mieszał ludziom w głowach, które publicznie i solennie obiecywał w tym roku prezydent Jacek Wójcicki?
W tej sytuacji proponuję jeszcze raz zrobić konsultacje w sprawie konsultacji.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.