2016-10-31, Komentarze na gorąco
Marszałek gani władze Gorzowa, które jednak nie widzą winy u siebie, wojewoda prostuje marszałka, a nam grozi utrata wcale niemałych pieniędzy.
Tak mniej więcej wygląda sytuacja z realizacją programu znanego jako Zintegrowane Inwestycje Terytorialne, a są to przedsięwzięcia miast wojewódzkich, których zakres został wynegocjowany jeszcze za poprzedniego prezydenta, a które mają być sfinansowane za unijne pieniądze poza konkursami dostępnymi dla innych samorządów. W grze jest 49 mln euro dla Gorzowa.
Trwa więc przerzucanie się odpowiedzialnością, ale nie zmienia to postaci rzeczy, która jest dla nas przykra. Jako miasto jesteśmy mimo wszystko daleko w lesie z realizacją Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. I nie pomogą tutaj zaklęcia urzędników, że postępują zgodnie z planem. Czyim planem, względem czego? To marszałek przecież trzyma kasę i narzuca reguły gry, które także nie zależą do końca od niego. I mimo ewentualnej winy służb marszałka, słabość jest po stronie Gorzowa. Słabość w planowaniu, przygotowaniu i działaniu, którą widać chociażby po prowadzonych w tym roku inwestycjach, ale także zamieszaniu związanym z Centrum Edukacji Zawodowej. Dlatego słuszne są obawy, że mogą nas ominąć liczne unijne profity, bo po nie zwyczajnie nie sięgniemy, a jeśli już sięgniemy, to nie do końca skonsumujemy. I może być nasza wielka szkoda.
Jan Delijewski
P.S. 14 listopada na sesji sejmiku ma odbyć się debata na temat stanu realizacji lubuskich ZIT-ów. Ciekawe co będzie z niej wynikać i komu się przy okazji dostanie.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.