2016-11-20, Komentarze na gorąco
Bez Krzysztofa Hołyńskiego nie ma już na stadionach show i sportowego święta.
Tylko najstarsi kibice pamiętają Jana Ciszewskiego, który komentował nie tylko mecze piłkarskie w Telewizji Polskiej, tworząc swoim głosem niepowtarzalne widowisko. Tylko starsi kibice nie tylko żużla zapamiętają na zawsze Krzysztofa Hołyńskiego, który jak nikt inny potrafił zrobić na każdym stadionie niezapomniane show, choć przede wszystkim był kochającym sport dziennikarzem. Właśnie odszedł, po cichu i rozgłosu, jak nie on…
Nim dopadł go wylew, przed wieloma laty i przyszło mu wieść życie na marginesie, było go w sporcie pełno i aż nadto. Aż sam się czasami dziwiłem, że starcza mu czasu, sił i zapału. Aż zabrakło…Pamiętam, jak w latach 80-tych minionego wieku pojechaliśmy razem służbową Wołgą (on jako dziennikarz Gazety Lubuskiej, ja delegowany z Ziemi Gorzowskiej) na inauguracyjny mecz w II lidze Celulozy w Kostrzynie. A na stadionie i przed stadionem tłumy ludzi. Zatrzymał nam porządkowy i mówi, że nas na stadion nie wpuści, bo wolnych miejsc już nie ma. I jakby się usprawiedliwiając dorzucił, że i tak wszystkiego dowiem się prasy. Spojrzeliśmy z Krzysiem na siebie i parsknęliśmy śmiechem trudnym do opanowania. W końcu Krzysiu pierwszy się opanował i zdziwionemu porządkowemu powiedział: Panie, bez nas tego meczu nie będzie w prasie, bo to my właśnie jesteśmy tu za całą prasę. Oczywiście na mecz zostaliśmy wpuszczeni po wcześniejszym okazaniu legitymacji prasowych.
Bez Krzysztofa Hołyńskiego nie ma już na stadionach show i sportowego święta, a i prasie o sporcie już nic tak ciekawego nie będzie. Sport bez niego już nie jest taki, jaki dawniej bywał.
Bywaj, Krzysiu!
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.