2017-01-30, Komentarze na gorąco
Ptasia grypa zdziesiątkowała fermy drobiu w okolicach Deszczna i dalej.
Zakażony drób ubito i wywieziono do utylizacji, hodowcy czekają na odszkodowania i liczą ewentualne straty, a mieszkańcy Łupowa i Racławia protestują przeciwko zwożeniu na ich teren obornika z ferm dotkniętych zarazą. A chodzi o tysiące ton odpadów, które wiosną mają trafić na pola.
Wojewoda uspokaja, że w oborniku wirusa już nie ma i wydaje komunikat następującej treści: Wyjątkowe ukształtowanie terenu w gminie Deszczno skutkujące wysokim poziomem wód gruntowych uniemożliwia składowanie obornika w sąsiedztwie ferm. Obornik został uprzednio pod nadzorem urzędowego lekarza weterynarii odkażony w celu likwidacji zawartego w nim wirusa z zachowaniem wysokiego poziomu bioasekuracji i obecnie nadal pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej gromadzony jest w miejscu, które spełnia wszelkie wymogi bezpieczeństwa dla ludzi i dla środowiska. Przyjęte rozwiązanie jest w pełni bezpieczne.
Obowiązujące przepisy prawne w zakresie stosowania nawozów naturalnych wymuszają ich składowanie do końca lutego, kiedy to od 1 marca będzie możliwe wykorzystanie obornika zgodnie z przeznaczeniem do nawożenia pól uprawnych.
Mając na uwadze ogromne straty, jakie z każdym dniem ponoszą hodowcy z terenu powiatu gorzowskiego, i to nie tylko Ci, u których na fermach choroba wystąpiła, niezmiernie istotnym pozostaje potrzeba jak najszybszego uporządkowania ewentualnych pozostałości i powrót do normalnego funkcjonowania w zakresie chowu drobiu.
Mieszkańcy jednak tym zapewnieniom nie wierzą i dmuchając na zimno protestują dalej. Tymczasem w Gorzowie nikt się nie przejmuje ptasią grypą, roznoszoną przede wszystkim przez dzikie ptactwo, którego w mieście zimuje całkiem sporo. Szczególnie dzikie kaczki i gołębie mają się tutaj całkiem dobrze, obficie dokarmiane przez gorzowian, co stanowi zachętę do dalszego bytowania i rozmnażania. Na szczęście chowa się zdrowo. Inna sprawa, że nadmiar gawronów w Parku Róż i gołębi na skwerze przy dawnym MPiK-u średnio mi się podoba i to z wielu powodów. Przede wszystkim jednak nie lubię jak mi ptaki robią pod nogi albo wprost na głowę.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.