2017-05-31, Komentarze na gorąco
Od pół roku czekamy na przejazd wyremontowanymi ulicami Walczaka i Warszawską.
Na Walczaka jeszcze poczekamy i to długo, bo tam z robotami wykonawca jest daleko w polu. Warszawską możemy pojedziemy albo i nie pojedziemy w kierunku Jagiełły i w drugą stronę, ale jeszcze bez komunikacji z Sikorskiego, w poniedziałek 5, a nie 1 czerwca, gdyż ze względu na ostatnie „ponadnormatywne opady” prezydent łaskawie przedłużył termin swego ultimatum.
Nie jestem jednak pewien czy firma Taumer zdąży z ostatnią warstwą asfaltu na Warszawskiej, choć w tym w kraju wszystko jest przecież możliwe. Gdyby, więc teraz doszło do zerwania tej umowy, to byłby to prawdziwy dramat nie tyle dla Taumera, co powinno nas mało obchodzić, ale przede wszystkim dramat dla Gorzowa. Upłynie bowiem kilka miesięcy na zinwentaryzowanie i znalezienie nowego wykonawcy, który dokończy roboty. I tyle jeszcze możemy czekać na udrożnienie ruchu w tym miejscu, o Walczaka i dalszej części Warszawskiej przy Cichońskiego już nie wspominając. A miasto będzie się nam korkować.
Diabli mnie więc biorą i nie mogę przeboleć, że prezydent wraz ze swoimi urzędnikami nie postawili tego ultimatum pół roku temu, kiedy mijały pierwotne terminy i gołym okiem było widać, że w tym tempie prace trwać będą jeszcze długo i wykonawcy może się to nawet… opłacać. Cóż to jest tysiąc złotych kary za każdy dzień opóźnienia tutaj, skoro w tym czasie można było ewentualnie zarobić dodatkowe miliony realizując inne inwestycje?! Nie wiem czy tak było w istocie, ale magistrat powinien o tym wiedzieć lepiej. Czy ktoś jednak wtedy sprawdzał i szukał przyczyny, kiedy widział skutki?
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.