2017-06-11, Komentarze na gorąco
Poprzednia koncepcja stworzenia Centrum Edukacji Zawodowej w poszpitalnych obiektach przy Warszawskiej miała kosztować około 50 mln zł, przy unijnym dofinansowaniu na poziomie 85%.
Tak przynajmniej zapowiadano. Założenia funkcjonalne oraz architektoniczne CEZ mogły się podobać lub nie, ale sposób finansowania nie budził większych wątpliwości. Teraz ma powstać Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu za około 70 mln zł, przy zatwierdzonym już marszałkowskim dofinansowaniu z LRPO rzędu 28 mln zł. A to już rodzi pewne pytania i wątpliwości.
Po pierwsze dlaczego ma być tak drogo i dlaczego proporcjonalnie rzecz biorąc tak małe jest dofinansowanie, co sprawia, że bardzo dużo musimy wydać na kredyt, który spłacać będziemy przez lata? Może należało poszukać tańszych rozwiązań? Pamiętając przy tym, że już Centrum Edukacji Artystycznej mieliśmy wybudować za 70 mln, a wybudowaliśmy za około 130 mln, z czego dofinansowanie wyniosło ledwie coś koło 30 mln. Na dodatek tyle mniej więcej kosztował ów nieszczęsny garaż, który do dziś wypomina się prezydentowi Tadeuszowi Jędrzejczakowi.
Po drugie, czy w tej sytuacji skórka naprawdę warta jest wyprawki? Tym bardziej, że w zainteresowanych kręgach biznesu i edukacji słychać wcale nieodosobnione głosy, że na potrzeby miasta w zupełności wystarczyłoby rozwijanie obecnego potencjału szkolnictwa zawodowego i edukacji w tym zakresie. Czy tak kosztowna inwestycja nie będzie więc przysłowiowym kwiatkiem do kożucha?
I po trzecie, dlaczego wcześniej głośno się nie mówiło, że przy tym projekcie unijna dotacja może być tak mizerna w stosunku do kosztów całego przedsięwzięcia? Słyszeliśmy przede wszystkim, że są pieniądze na realizację, że projekt będzie realizowany w ramach programu Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych i chyba niewiele więcej. O tak znacznym obciążeniu kasy miasta raczej nie wspominano, przynajmniej ja sobie tego nie przypominam. A szkoda, bo ogromny rozziew między kosztami a unijnym dofinansowaniem każe na całą sprawę spojrzeć trochę inaczej.
Ja tylko pytam, bo i mnie pytają, w obliczu licznych inwestycji, które nas jeszcze czekają, a do których mniej lub bardziej także trzeba będzie dołożyć z miejskiej kasy.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.