2017-07-19, Komentarze na gorąco
Dzieje się w polityce, oj dzieje. Ale nie tylko polityką człowiek żyje.
Na ogródkach działkowych, w sadach i na plantacjach warzyw oraz owoców prawdziwy dramat się dzieje! Najpierw długo było zimno, później, kiedy słoneczko wreszcie nieco przygrzało i akurat zakwitło zdarzyły się mroźne noce, a następnie ciągłe deszcze przy stosunkowo niskich temperaturach szczególnie w nocy zrobiły resztę. Jak nie zgniło, to wymarzło, a to co się już urodziło zjadają choroby i wygłodniałe ptactwo.
No właśnie, ptactwo… Czegoś takiego nie doświadczyłem jeszcze na własnej działce, którą uprawiam od lat wielu. Najpierw gołębie, szpaki i inne latające żarłoki ogołociły zagon truskawek, następnie dokumentnie wydziobały czerwone porzeczki, których za dużo nawet nie było, później zjadły dopiero co dojrzewające, jeszcze kwaśne i nieliczne wiśnie pozostawiając na drzewach same pestki, by teraz wyjadać systematycznie borówki, których też nie ma za wiele, a właśnie pojedynczo zaczynają dochodzić do smaku. I aż się boję co zostanie z winogron, kiedy zaczną nabierać barwy i aromatu… A wszystko przez brak czereśni, których na działkach w tym roku zabrakło, bo wymroziło, a które przez kilka tygodni letniego czasu stanowiły podstawowe menu latających żarłoków.
Ale trudno. To, co na działce, to moje i strata też moja. Proszę jednak nie dziwić się cenom owoców i warzyw w sklepach oraz na straganach, czego przyczynę wyłuszczyłem na wstępie bardzo dokładnie. Taniej, więc nie będzie, może być tylko drożej. Oczywiście w odniesieniu do naszych polskich plonów, bo za importowane produkty trudno ręczyć w jakikolwiek sposób.
Jan Delijewski
P.S. Ja także lubię czereśnie, których w tym roku nie pojadłem, nad czym również ubolewam.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.