2017-08-28, Komentarze na gorąco
Komentarz w sprawie w sprawie skandalu związanego z wysłaniem na nieoficjalne mistrzostwa Polski piłkarzy (rocznika 2004) zielonogórskiego Falubazu, zamiast gorzowskiego Progresu, wywołał burzę.
Stała się bowiem rzecz, która nie powinna mieć miejsca w sporcie, szczególnie w sporcie dzieci i młodzieży, i tu wszyscy są raczej zgodni. Dlatego trzeba o tym głośno mówić, by coś takiego więcej się nie powtórzyło.
Nie do końca prawdziwe są jednak tłumaczenia, że doszło jedynie do ludzkiej pomyłki, że nie ma to właściwie żadnego związku z relacjami zielonogórsko-gorzowskimi i tzw. lubuskością regionu. Otóż ma i udawanie, że jest inaczej jest albo zwyczajnym mydleniem oczu, albo interesowanym działaniem. Taki przypadek nie byłby możliwy bez zielonogórskiego klimatu oraz myślenia i działania, który świadomie lub mniej świadomie zakłada prymat i pierwszeństwo dla Zielonej Góry.
Pamiętam, jak latach 90-tych minionego wieku rozpocząłem pracę w roli kierownika gorzowskiej redakcji Radia Zachód, mającego siedzibę w Zielonej Górze. A były to jeszcze czasy województwa gorzowskiego i zielonogórskiego, czyli dwóch równoprawnych podmiotów. Rada nadzorcza, a właściwie gorzowska jej część w osobach prof. Bogdana Kunickiego i Jerzego Ostroucha, postawiła przede mną konkretne zadanie – rozwój redakcji pod względem organizacyjnym, technicznym i kadrowym, by merytorycznie było Gorzowa więcej na antenie, gdyż do tej pory mniej więcej na pięć informacji z Zielonej Góry przypadała tylko jedna z Gorzowa, o programach publicystycznych już nie wspominając. Opór zielonogórskiej materii był jednak wielki, a najtrudniejszy okazał się dostęp do anteny. Kiedy zjawiłem się w tej sprawie na rozmowie u ówczesnego wiceprezesa odpowiedzialnego za sprawy programowe, to w odpowiedzi usłyszałem, że to nie przejdzie i nie da rady, bo zaraz coś podobnego będą chciały Żary, Nowa Sól, Świebodzin czy Słubice… I trzeba było wielu rozmów i wręcz awantur, by ten stan zmienić. Szczególnie trudne było przełamywanie oporów zielonogórskich wydawców programów i kierowników merytorycznych redakcji, co trwało bardzo długo, bo oprócz przyzwyczajeń i nawyków była jeszcze prozaiczna przyczyna – dzieląc się anteną, trzeba było się dzielić także pieniążkami…
Przez minione lata wiele się zmieniło, ale całkiem sporo tamtego klimatu jeszcze w Zielonej Górze pozostało.
Jan Delijewski
P.S. W lubuskim dodatku do Gazety Wyborczej, w piątkowym wydaniu, ukazała się rozmowa z senatorem Romanem Sługockim, który jest także przecież szefem Platformy Obywatelskiej w województwie. Cała rozmowa dotyczy wyłącznie spraw i problemów Zielonej Góry, ani słowa o Gorzowie czy regionie. Przypadek? Być może. A może taki mamy po prostu klimat, zielonogórski…
Oczywiście, można i tak. Ja jednak w lubuskiej gazecie, która rozpaczliwie walczy o czytelnika, po w rozmowie z lubuskim senatorem będącym szefem lubuskich struktur partii oczekiwałbym bardziej lubuskich treści. Jako czytelnik, wyborca i mieszkaniec Gorzowa.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.