2017-08-31, Komentarze na gorąco
Park Henryka Siemiradzkiego to jeden z przykładów niewykorzystanego potencjału Gorzowa.
Położony w samym centrum na wzgórzach zajmuje prawie 10 hektarów powierzchni. Rosną tam liczne krzewy i drzewa, z których wiele stanowi ciekawostkę przyrodniczą. Park powstał na przełomie XIX i XX wieku dzięki aktywności landsberskiego Towarzystwa Upiększania Miasta. Znajduje się tam piękny amfiteatr, który bywa niewykorzystywany oraz platforma widokowa, do której najprościej prowadzą od lat zamknięte, bo zrujnowane, Schody Donikąd.
Schody Donikąd przez lata stanowiły główne wejście do Parku Siemiradzkiego, a przede wszystkim wiodły na Kozacką Górę, gdzie znajduje się platforma widokowa, z której roztacza się piękna panorama miasta. Okrężna droga, czyli od strony Drzymały lub Walczaka na Kozacka Górę docierają więc tylko nieliczni, najbardziej zdeterminowani mieszkańcy i turyści. Przez kilka ostatnich lat byliśmy karmieni informacją, że wraz z renowacją Parku Siemiradzkiego odbudowane zostaną, w tej czy innej formie, także Schody Donikąd. Teraz się okazuje, że owszem park będzie odrestaurowany, ale wejścia schodami nadal nie będzie, bo nie starczy już na nie pieniędzy. Uważam to za wielki błąd, nieporozumienie, czuję się wręcz oszukany, bo to tak jakbyśmy restaurowali zabytkowy dworek, ale bez naprawy reprezentacyjnych drzwi wejściowych i zmuszali domowników oraz gości do wchodzenia kuchennymi drzwiami schowanymi gdzieś daleko z tyłu, do których wiedzie ścieżka w krzakach.
Nie chcę wchodzić bokiem czy od tyłu, podobnie jak wielu innych gorzowian i turystów, bo to nie po drodze, za daleko i niewygodnie. Nie mówiąc już tym, że zrujnowane Schody Donikąd stały się symbolem gorzowskiej niemocy, przykładem marnowania szans i danego przez los potencjału. O zwykłym wstydzie już nie wspomnę.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.