2017-10-05, Komentarze na gorąco
O potrzebie budowy hali sportowo-widowiskowej mówi się w Gorzowie od lat.
Od lat także jesteśmy mamieni obietnica rychłego jej powstania. Może uda się tym razem. Jest pełna determinacja ze strony władz miasta, by tak się stało i są również deklaracje finansowego wsparcia ze strony władz centralnych. I jest już nawet koncepcja hali na 5 tys. osób, która ma być wybudowana tuż przy Słowiance do 2021 r. za ponad 60 mln zł.
Na halę czekają koszykarki, które znakomicie rozpoczęły ligowy sezon, ale i piłkarze ręczni, którym po fatalnej wpadce na początku rozgrywek I ligi zaczęło wszystko wychodzić. Być może, kiedy powstanie wreszcie hala, odrodzi się również gorzowska siatkówka, za którą tęsknią kibice, choć niekoniecznie działacze i urzędnicy. Problem w tym, że dopiero na wiosnę ma powstać ostateczny projekt hali, z którym będzie można dopiero wystąpić o przyznanie 50-procentowego dofinansowania z ministerstwa sportu. Nie jest więc ono wcale takie pewne, mimo wpisana gorzowskiej inwestycji na centralną listę sportowych priorytetów. Nie wiadomo także skąd miasto weźmie pieniądze na pokrycie drugiej połowy kosztów, jeżeli uda się już otrzymać ministerialną dotację. Wszak planów inwestycyjnych jest w mieście całkiem sporo i wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że będą one kosztowały znacznie więcej niż pierwotnie zakładano. A wszystko przez boom inwestycyjny w kraju, który firmy budowlane traktują jak znakomitą okazje do odkucia się za chude czasy.
Cieszmy się, więc na halę sportową, ale w sposób ostrożny i umiarkowany. Tu nie pomogą żadne apele czy stanowiska rady miasta, kiedy zabraknie starań i konkretnego wsparcia od tych, którzy mogą coś w tej materii zdziałać. Żeby nie było, że „już był w ogródku, już witał się gąską…
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.