2018-01-09, Komentarze na gorąco
Dekomunizacja Gorzowa jeszcze się nie skończyła.
Po ulicach, których nazwy źle się kojarzyły, przyszła pora na pomniki. A dokładnie chodzi o jeden pomnik, ten stojący na Placu Grunwaldzkim, dawniej Braterstwa Broni, a od ponad 20 lat pomnikiem Niepodległości nazwany.
Zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej zmiana nazwy nic tu nie wniosła i pomnik z placu Grunwaldzkiego jako postkomunistyczny relikt należy zburzyć, wykurzyć stąd i postawić nowy, godny setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Prezydent od sprawy ręce umywa i zdaje się na wojewodę, który naciskany przez patriotyczne siły zapewne wyda decyzje o jego unicestwieniu i postawieniu nowego. Prezydent zresztą na wszelki wypadek zarezerwował w budżecie miasta 300 tysięcy zł w tym celu.
Mnie osobiście pomnik ten także się nie podoba, bo jest toporny i zwyczajnie brzydki. Problem w tym, że wrósł już w pejzaż miasta, stał się jego częścią i historią, i wcale brzydko mnie się nie kojarzy. Tym bardziej, że po sąsiedzku stoi Dzwon Pokoju, a w pobliżu znajduje się Kapsuła czasu. To tu odbywają się uroczystości związane z Dniem Pamięci i Pojednania oraz wiele innych o różnym charakterze, którym pomnik w żaden sposób nie wadzi. Trzeba więc go zburzyć, by w imię ideologicznej krucjaty i poprawności ktoś poczuł się lepiej?
A na stulecie naszej niepodległości budujmy przedszkola i szkoły albo przynajmniej je wyremontujmy, bo wiele z nich jest w opłakanym stanie, i to będą najlepsze pomniki.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.