Prędzej zapłacimy za niesegregowanie, niż zaczniemy segregować

2018-01-10, Komentarze na gorąco

Na szczytach władzy rewolucyjne zmiany kadrowe, a u nas kolejna rewolucja w śmieciach.

Na dodatek, jak widzę i słyszę, śmieciowa rewolucja jest planowo spóźniona, z planowym falstartem i zamieszaniem, bo zmieniają się wywoźnicy komunalnych odpadów (w części Gorzowa), zmienia się podział na frakcje i zmienione mają być pojemniki na kolorowe, ale jeszcze przynajmniej pół roku poczekamy na nie.

Od 7 stycznia 2017 r. odpady segregujemy z podziałem na pięć frakcji, a nie trzy, jak teoretycznie było do tej pory. Osobno więc wyrzucamy papier, szkło, plastik i metal, śmieci biodegradowalne oraz pozostałe odpady. Tu problemem może być z bioodpadami, bo jak uczy instrukcja obsługi śmieci kolportowana przez Związek Celowy Gmin MG6, nie zalicza się do nich np. saszetek po herbacie, odchodów zwierząt czy zużyte ręczniki papierowe oraz serwetki, które zalicza się jako pozostałe odpady. Jeszcze większym problemem może okazać się harmonogram odbioru poszczególnych frakcji śmieci (prezentowany pod tekstem, szczególnie na dużych osiedlach, gdzie grozi nam zalew śmieci i smród latem. Po prostu niektóre frakcje zbyt rzadko mogą być odbierane w stosunku do potrzeb.

Celem segregacji jest odzyskanie jak najwięcej surowców wtórnych, czego domaga się od nas Unia Europejska. Przed nami więc prawdziwie wyzwanie, gdyż na koniec 2017 roku odzyskiwaliśmy ledwie 20% surowców wtórnych z naszych śmieci, a musimy dojść 50% w 2020 roku, bo tego wymaga od nas UE. Inaczej grożą nam kary i to wcale poważne. Damy radę? Szczerze wątpię, gdy patrzę jak ta cała śmieciowa rewolucja w Gorzowie się odbywa. Już prędzej zapłacimy za niesegregowanie, niż zaczniemy segregować na poważnie. Ale nie traćmy nadziei.

Jan Delijewski