2018-02-01, Komentarze na gorąco
Klub Radnych Gorzów Plus wystąpił do prezydenta z wnioskiem o „uhonorowanie twórczej pracy środowiska artystycznego m. Gorzowa Wlkp., dawnego Landsberga, poprzez nadanie terenowi zlokalizowanemu pomiędzy ulicami Wełniany Rynek, Bolesława Chrobrego i Władysława Sikorskiego nazwy „SKWER ARTYSTÓW”.
No i pięknie, bo jeszcze piękniejsze jest uzasadnienie, w którym czytamy, że w bezpośredniej bliskości znajdował się Klub Międzynarodowej Prasy i Książki (MPiK), gdzie „spotykali się gorzowscy twórcy kultury, pod symboliczną nazwą „Stolika nr 1”, a któremu ton nadawał Zdzisław Morawski, wybitna postać polskiej literatury, poezji i prozy”. Ponadto, jak zauważają autorzy wniosku, na skwerze zlokalizowany jest już „w formie ławeczki, pomnik Christi Wolf, znanej pisarki przedwojennego Landsberga”. Wstydliwie jednak przemilczają fakt, że z drugiej strony skweru w pobliżu Bimby znajduje się szalet miejski, który do „skweru artystów” trochę nie pasuje, aczkolwiek – historycznie rzecz ujmując - to też byli ludzie, a może nawet bardziej ludzie, gdyż przeżywając rozterki duchowe oraz tworząc większe lub mniejsze wartości mieli jak najbardziej doczesne i ludzkie potrzeby, które zaspokajali, kiedy trafiała się okoliczność lub okazja, czasami nawet ku zgorszeniu gawiedzi.
Na koniec wnioskodawcy wyrażają „przekonanie, że nasi animatorzy kultury, właśnie w taki sposób i w tym miejscu powinni być uhonorowani, co będzie również zgodne z oczekiwaniami wielu wybitnych mieszkańców naszego miasta, działających w sferze kultury.” I przeciwko temu muszę stanowczo zaprotestować. Nie jestem bowiem ani wybitnym mieszkańcem miasta, ani też nie funkcjonuję w obszarze kultury, a także jestem za, a nawet przeciw. Za, gdyż nazwiska animatorów kultury lat 70-tych i 80-tych, czyli Zdzisława Morawskiego, Andrzeja Gordona, Waldemara Kućki, Jerzego Szalbierza, Mieczysława Rzeszewskiego, Wiesława Strebejki, Bolesława Kowalskiego, Hieronima Świerczyńskiego, prof. Bogdana Kunickiego i kilku innych zasługują na pamiętanie i jakieś upamiętnienie, bo byli drożdżami tego miasta. Przeciw, gdyż nazwa „Skwer artystów” nic nikomu nie powie, a poza tym nie wszyscy z nich był artystami w literalnym słowa tego znaczeniu.
No i ten miejski kibel, który psuje tam artystyczne wrażenie. Ale gdyby tak Śfinster wrócił na swoje pierwotne miejsce, to z pewnością byłoby całkiem artystycznie.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.