2019-05-13, Komentarze na gorąco
W gorzowskim szpitalu do końca czerwca zlikwidowanych zostanie około 100 łóżek. Z powodu ministerialnego rozporządzenia, że na jedno łóżko ma przypadać więcej pielęgniarki niż do tej pory
Problem bowiem w tym, że pielęgniarek w Polsce brakuje, część wyjechał za chlebem do innych krajów, inne przechodzą na emeryturę, a nowych jest coraz mniej, bo zarobki nie są zachęcające do podejmowania pracy w tym zawodzie. Przynajmniej w Polsce. A skoro nie można zatrudnić dodatkowe pielęgniarki, to trzeba likwidować część łóżek. I tak dzieje się w całym kraju. I minister od zdrowia dobrze wiedział, że tak będzie, a mimo to wprowadził obostrzenia, które być może są standardem w wielu krajach starej unii, ale u nas są jakby działaniem przedwczesnym i zapewne ze szkodą dla pacjentów, którym ta zmiana ma ponoć i przede wszystkim służyć. Likwidacja części łóżek sprawi, że pacjent może będzie lepiej zaoopiekowany i znikną te słynne dostawki ze szpitalnych korytarzy, ale siłą rzeczy tych pacjentów będzie mniej. Mniej pacjentów może oznaczać zaś mniej kasy z Narodowego Funduszu zdrowia, co w konsekwencji odbije się najpierw na kondycji szpitali, a później pacjentów. Powstanie błędne koło, z którego wyrwać będzie się nie sposób i trzeba będzie znowu strajków i protestów, by zasadniczo ten stan rzeczy zmienić.
Owszem, pielęgniarki przypadającej na pacjenta może i powinna być więcej, ale administracyjna decyzja w tej sprawie, w oderwaniu od realiów i bez rozwiązania szeregu innych problemów służby (ochrony) zdrowia jest trochę jak leczenie grypy lewatywą. Jednym pacjentom niekoniecznie pomoże, ale innym na pewno zaszkodzi.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.