Spytajcie zielonogórzan, czy zrezygnowaliby z takiej imprezy

2021-10-01, Komentarze na gorąco

Gorzowskie rozmowy o żużlu są zawsze ciekawe, ponieważ uaktywniają różne środowiska. I te kochające ten sport, jak również te, które nie przepadają za jazdą w lewo.

Z dużym zainteresowaniem oczekiwałem sesji rady miasta i dyskusji na temat, czy wykładać kolejne miliony z budżetu miasta na Grand Prix, czy jednak wybrać inne cele, na przykład rozpocząć odbudowę Schodów Donikąd. Spodziewałem się ostrej, może nawet chwilami bezpardonowej wymiany zdań, a tutaj spotkała mnie niespodzianka. Od razu powiem, że bardzo miła.

Dyskusja, owszem, była długa, niektórzy mówcy skupiali się tylko na zadawaniu pytań, bardzo rozsądnych najczęściej, niektórzy prezentowali swoje jedyne słuszne zdanie. Nie brakowało również humorystycznych ,,wycieczek’’ radnych do radnych, ale to tylko dodało kolorytu całej rozmowie, bo w żadnym momencie nie przekroczono granicy dobrego smaku. Najbardziej podobało mi się, że dyskusja była merytoryczna. Poza wyjątkami, nawet nie powtórzę o co niektórym radnym chodziło, bo szybko wyrzuciłem zbędne słowa z pamięci.

Szanuję głos mec. Jerzego Synowca, który nie kryje swojego twardego stanowisko wobec gorzowskiego żużla i ma do tego pełne prawo. Szanuję również głos wiceprzewodniczącego Sebastiana Pieńkowskiego, który przyznał, że przeciwko czarnemu sportowi nigdy nie był, na co dzień kibicuje Stali, ale chciałby lepszego traktowania innych dyscyplin. Z drugiej strony bardzo silny i ciekawy głos usłyszeliśmy m.in. od Tomasza Rafalskiego, który poruszył wiele ważnych wątków. I właśnie w trakcie tej dyskusji usłyszeliśmy kilka ważnych deklaracji. Co prawda prezydent Jacek Wójcicki potem już w kuluarach zapewniał, że złożone propozycje są przygotowywane niezależnie do Grand Prix, ale fajnie, że padły akurat na tej sesji. Pokazuje to, że nawet jak radni się różnią, to zawsze mają tę satysfakcję, że jednak gdzieś tam ten sport ich łączy.

Mówiąc o złożonych deklaracjach cieszy mnie, że padły twarde obietnice o rozpoczęciu modernizacji przedwojennego stadionu przy Olimpijskiej. Cieszy mnie, że budżet na sport na wreszcie osiągnąć poziom 1,5 procenta całego budżetu miasta, a podział ma wynieść 60 do 40 procent na rzecz sportu młodzieżowego. Cieszy mnie, że obiekty sportowe mają być za złotówkę, choć tutaj kluby zostaną pozbawione części dotacji, ale to i tak jest bardzo dobry krok, który zmniejszy biurokrację oraz zadłużenie klubów wobec Ośrodka Sportu i Rekreacji. Cieszy mnie, że żużlowcy Stali dostaną o cztery miliony złotych mniej, skoro miasto wykupuje czteroletnią licencję na Grand Prix. Bo te cztery miliony pójdą na inne dyscypliny. W środę na sesji wygrał gorzowski sport i prawie wszyscy radni. A różnej maści niezadowoleni, którzy uaktywnili się w Internecie powinni teraz całą energię skupić na rozwijaniu swoich dyscyplin. Pokazać, że mają pomysł na ten rozwój a nie ciągle czekać z wyciągniętymi rękoma na miejskie pieniądze i narzekać. Na wszystko, choć sami nie umieją zbudować zgody we własnym środowisku. Po co nam przykładowo po kilka klubów w jednej dyscyplinie, skoro potem wszystkie i tak najczęściej prezentują mierny poziom? Wiem, pytanie retoryczne.

Na koniec muszę zacytować panią Alicję Burdzińską, radną PiS, której wystąpienie na sesji było bardzo ciekawe. ,,Spytajcie zielonogórzan, czy zrezygnowaliby z takiej imprezy’’ – powiedziała w pewnej chwili. Tym zdaniem praktycznie skomentowała całą dyskusję. Jak to fajnie mieć wroga, oczywiście takiego swojego, z którym można rywalizować nie tylko na arenach sportowych.

Robert Borowy