2013-12-12, Komentarze na gorąco
W tzw. starych demokracjach jest rzeczą normalną, że polityk wychodzi na ulicę, rozmawia z wyborcami, ściska im ręce i ze wszystkim jest raczej na ty. W tzw. starych demokracjach jest rzeczą normalną, że polityk wychodzi na ulicę, rozmawia z wyborcami, ściska im ręce i ze wszystkim jest raczej na ty.
U nas tykanie ciągle nie jest normą, bo nie uchodzi i jest wciąż źle postrzegane. Tak samo jak chodzenie od drzwi do drzwi i agitowanie wyborców, by oddali swój głos właśnie na niego. Nie tylko dlatego, że tykanie jest ciągle dla wielu z nas oznaką braku elementarnego szacunku czy wręcz przejawem chamstwa.
W każdym razie bezpośrednia forma zwracania się polityka do wyborcy i vice versa jest u nas wciąż rzadkim zjawiskiem, choć już spotykanym, acz jeszcze w ograniczonym zakresie. I nie chodzi tylko o wiecowe skandowanie, czy przekomarzanie, ale również o codzienne kontakty. Bo to ciężko, jakoś niezręcznie, z dnia na dzień przełamać opory, porzucić konwenanse, zapomnieć o tradycji i przyzwyczajeniach. Szczególnie jak się jest na urzędzie…
I oto w mediach, a głównie na mieście aż huczy od komentarzy na temat prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, który na facebooku zaproponował wszystkim przejście na ty, do czego przekonał go ponoć prezydent Zielonej Góry, a co uczynił, by skrócić dystans wobec mieszkańców miasta, jak sam powiada. No i fajnie, że w wirtualnym świecie prezydent Tadeusz Jędrzejczak staje się po prostu Tadeuszem, Tadziem czy nawet Tadzikiem. Nie wiem jednak czy prezydent Jędrzejczak zdaje sobie do końca sprawę, jakie mogą być tego konsekwencje, że to oznacza nieuchronną zmianę postaw, ale i oczekiwań w realu. Jego i mieszkańców.
Trudno bowiem skracać dystans w realu, kiedy rzeczywistość skrzeczy i choćby Tadziu bardzo chciał, to prezydent nie może, nie da rady, nie chce…
Czy Tadeusz i prezydent o tym wiedzą? A mieszkańcy zaakceptują?
J.D.
P.S. Inna sprawa, że strasznie głupio to wygląda, kiedy ludzie dobrze sobie znani i w codziennych relacjach będący po imieniu, w oficjalnych rozmowach zwracają się do siebie per pan (pani) i tylko w chwili złości lub zapomnienia mówią sobie ty.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.