2013-10-26, Komentarze na gorąco
Dzięki telewizji TVN24 mogliśmy niemal na żywo śledzić przebieg zjazdu i wybory przewodniczącego Platformy Obywatelskiej na Dolnym Śląsku. I mniejsza z tym, że w drugim głosowaniu Grzegorz Schetyna przegrał z Jackiem Protasiewiczem. Chodzi o to, że obrady i wybory toczyły się właściwie przy otwartej kurtynie, na oczach dziennikarzy, w świetle telewizyjnych kamer. Niewiele było tam do ukrycia.
Jak wyglądały plaformerskie wybory po lubusku? Po pierwsze, odbyły się tydzień wcześniej niż miały się odbyć i to na dodatek w dzień roboczy, by utrudnić nieco życie delegatom z terenu, którzy nie są na państwowej czy samorządowej posadzie. Po drugie, odbyły się w budynku urzędu marszałkowskiego, jakby chodziło o przypomnienie kto tu rządzi, kto za tym stoi i komu się to zawdzięcza. Po trzecie, obrady i wybory odbywały się za zamkniętymi drzwiami, a tajności wszystkiego co się tam działo strzegła armia ochroniarzy. A po czwarte, jak podały media za portalem tygodnika Wprost, miało dochodzić do manipulacji, wywierania presji, naruszanie zasad tajności i niewłaściwego traktowania delegatów, co właśnie znalazło się w skardze do zarządu krajowego partii, napisanej przez część uczestników tego zjazdu.
Trudno oczekiwać, że centralne władze PO uchylą wynik tak przeprowadzonych wyborów, bo musiałyby przyznać, że w partii dzieje się źle a nawet gorzej. A partia, pod kierownictwem Donalda Tuska musi być przecież silna, zwarta i gotowa na nadchodzące wybory oraz rządzenie krajem i regionem. Dobrze jednak wiedzieć, że standardy w lubuskiej PO nie tylko daleko odbiegają od europejskich standardów cywilizowanej demokracji, ale również od standardów dolnośląskich.
Takie rzeczy, tylko u nas.
L.Z.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.