2013-05-28, Komentarze na gorąco
W dniach 5-7 lipca mają się odbyć jubileuszowe 25.Międzynarodowe Spotkania Zespołów Cygańskich Romane Dyvesa. Impreza jest autorskim przedsięwzięciem Edwarda Dębickiego oraz jego żony Ewy. Firmowana zaś jest przez Stowarzyszenie Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej im. Papuszy. Dębiccy na tegoroczny jubileusz potrzebują ponad 400 tysięcy zł. Wystąpili więc do władz Gorzowa, w trybie konkursowym, z wnioskiem o dofinansowanie na kwotę nieco powyżej 120 tysięcy. Otrzymali, w drugim rozdaniu, ledwie 25 tysięcy…
Spotkania Romane Dyvesa jednak się odbędą, choć w nieco okrojonym kształcie w stosunków do pierwotnych zamiarów, bo znalazły się rządowe i centralne pieniądze na wsparcie tej imprezy na kwotę ponad 300 tysięcy. Swoje 15 tysięcy łaskawie dołoży także samorząd województwa. Udział miasta jest więc tu minimalny i o to gorzowscy Cyganie mają żal ogromny. Niewątpliwie słuszny, bo przecież organizują wielką imprezę na pożytek i chwałę miasta, w którym od lat żyją i mają się dobrze.
Z drugiej jednak strony nie chcą słyszeć o przekazaniu organizacji tych corocznych cygańskich spotkań miejskiej instytucji typu MCK, przy zachowaniu nadzoru nad jego merytorycznym i artystycznym kształtem, co umożliwiłoby bezpośrednie finansowanie z budżetu miasta. Rozumiem, że Ewa i Edward Dębiccy chcą zachować nad imprezą pełną kontrolę i dlatego nie chcą zgodzić się na takie rozwiązanie. Coś jednak za coś…
Swoją zaś drogą, z roku na rok gorzowianie coraz mniej chętnie gromadzą się w amfiteatrze przy okazji Romane Dyvesa. Za dużo artystycznych eksperymentów, za mało prawdziwego folkloru lub przynajmniej udawanego, ale w stylu disco polo – taką opinię można usłyszeć najczęściej. Dobrze byłoby się nad zastanowić. Zresztą, zainteresowanie tym co w Ciechocinku robi nasz gorzowski ongiś Don Wasyl, o czymś świadczy.
Bez obrazy, ale chodzi o rzecz na pożytek i chwałę miasta oraz Cyganów teraz i w przyszłości.
L. Z.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.