Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Hugona, Piotra, Roberty , 29 kwietnia 2025

Do Lubna – najpiękniejszej wsi woj. lubuskiego

2013-12-10, Na szlaku

Celem naszej wyprawy jest Lubno, ale wcześniej zamierzamy odwiedzić kilka innych ciekawych miejsc. Z Klubem Turystyki Pieszej „Relaks” podczas niedzielnych spacerów odwiedzamy niedalekie miejsca, najwyżej w zasięgu komunikacji podmiejskiej.

medium_news_header_5850.jpg

Tym razem zaczynamy od Nowin Wielkich, gdzie nas dowozi niezastąpiony szynobus. Niezastąpiony, bo kursuje w niedziele, podczas gdy PKS w ogóle zlikwidował swoje kursy, a MZK pozostawiło ilości śladowe.

A więc o 9.48 w kierunku Kostrzyna, a po 15 minutach jazdy jesteśmy w Nowinach. Tu można odwiedzić Park Dinozaurów lub kościół dawniej ewangelicki, obecnie rzymsko-katolicki z 1856 r., ale te miejsca pomijamy, bo mamy inne cele.

Wieża widokowa

Pierwszym celem jest zbudowana w lecie wieża widokowa na wzgórzach po prawej stronie trasy Gorzów – Kostrzyn. Wieża stoi między Nowinami a Motylewem, a dojść do niej można z trzema drogami:

- Najprostsza: Po minięciu Motylewa i tzw. „wagi”, czyli dużego parkingu, po prawej stronie znajduje się rozwidlenie trzech dróg prowadzących w górę. W tym miejscu rozpoczynają się ostre schody, dobrze widoczne, choć jeszcze nie ma tam tablicy informacyjnej.  Niebawem będzie, więc wtedy orientacja stanie się łatwiejsza.

- Najłatwiejsza: Z tego dużego parkingu można iść prosto do góry do koliby myśliwskiej Motylewo. Tam z tą drogą łączy się droga prowadząca wzdłuż rezerwatu „Bogdaniec I”. Trzeba wiec skręcić w lewo i dojść do wieży.

- Najdłuższa: Ze stacji kolejowej Nowiny Wielkie prosto w górę na wzgórza, potem pierwszą ścieżką w prawo. Tyle że ta ścieżka znajduje się sporo powyżej wieży, a więc trzeba znów skręcić w prawo i zejść w dół, przez co dojście robi się najdłuższe spośród wymienionych.    

Wszystko jedno, którą drogą, ale na wieżę wejść trzeba, bo widok z niej niezwykły: otwarta, wspaniała pradolina Warty widoczna chyba od Kostrzyna po Santok. Choć jesienne widoki nie są najlepsze, a wiatr duje, to nawet w tych warunkach panorama z tej wieży nas zachwyciła. Wielkie podziękowania dla Nadleśnictwa w Bogdańcu za stworzenie takiej atrakcji turystycznej.

Bogdaniec I

Dalej drogą wzdłuż rezerwatu „Bogdaniec I”, który obejmuje fragment lasu mieszanego o charakterze dąbrowy wielogatunkowej. Szczegółowe tablice informują o walorach tego kawałka przyrody. Godne zachwytu są wspaniałe drzewostany liściaste z dębami sięgające do 40 m wysokości oraz wyjątkowo dorodne graby, które dorównują dębom. Nas zaskakują nazwy roślin, których – niestety, jak większość zwykłych ludzi - nie umiemy w lesie wyróżnić: przytulia leśna, miodunka ćma, kupuwka Aschersona, przeniec gajowy, czyściec leśny, szczyr trwały i szereg innych. Czy leśnicy potrafią wskazać choćby niektóre?

Ślady ludzi

Dochodzimy do koliby Motylewo, czyli zadaszonego miejsca na posiłek i odpoczynek oraz dobrze wyznaczonego miejsca na ognisko. A tam ognisko już płonie, a na stołach piętrzą się jakieś potrawy. Niestety, nie dla nas. Za chwilę mają tu przyjechać zagraniczni myśliwi, którzy właśnie w okolicy polują. Trudno. Zdarza się, że z powodu polowania pewnymi ścieżkami nie wolno się poruszać. Na szczęście nie tego dnia, widocznie polowanie odbywa się gdzie indziej. Nawet nie słyszymy odgłosów strzałów.  Za to widzieliśmy wiezionego na samochodowej przyczepce zabitego pięknego jelenia. A może nie był taki piękny? Myśliwi wiedzą, wolno zbijać najsłabsze zwierzęta, bo polewanie to nie morderstwo, a selekcja. 

Parę kroków dalej rozwidlają się stare drogi: jedna w kierunku Bogdańca, druga do Nowin Wielkich. Że było to ważne miejsce, świadczy słupek z niemieckimi nazwami tych miejscowości i wskazanym kierunkiem. Eksponat godny pobliskiego Parku Drogowskazów w Witnicy. A tuż obok inny ślad człowieka: kamień ustawiony z okazji 65-lecia Koła Łowieckiego „Jeleń” w Bogdańcu, tyle że bez żadnej daty, a więc nie wiadomo ani kiedy koło powstało, ani kiedy obchodziło 65-lecie. Dużo ostatnio postawiono w lasach tego typu upamiętnień kół myśliwskich. Widocznie Unia dała pieniądze.

Nowe Dzieduszyce

Idziemy do wsi Nowe Dzieduszyce, trochę drogą samochodową, ale w większości leśnymi lub polnymi. To stosunkowo nowa wieś, założona na przełomie XVIII i XIX wieku.  W roku 1861 w 31 domach mieszkały tu 242 osoby, natomiast w 2011 roku na stałe zameldowane były tylko 63. Stali mieszkańcy umierają lub wyprowadzają się stąd, bo dojazd tu trudny. Przy zadbanym gospodarstwie rozmawiamy z panem, który wspomina jak przez ponad 30 lat codziennie musiał najpierw iść kilka kilometrów do najbliższego przystanku, a potem jechać do pracy w Gorzowie. Teraz koło jego domu stoją dwa samochody, ale on jest już szczęśliwy, że nie musi jeździć, ale cieszyć się urokami tej wsi. Położenie Dzieduszyc piękne, krajobraz urokliwy, szerokie, pagórkowate przestrzenie, więc wiejskie chaty zmieniają się w letniska, a miejsce rolników zajmują miastowi, którzy tu przyjeżdżają na weekendy.

Pamięci dawnych mieszkańców

U zbiegu dróg między Nowymi a Starymi Dzieduszycami stoi całkiem nieźle zachowany pomnik, choć bez tablicy. W latach 30. w całych Niemczech stawiano pomniki dla upamiętnienia poległych w I wojnie światowej mieszkańców danej wsi lub miasta. Na kamiennym postumencie duża płaszczyzna z widocznym miejscem na tablicę. Nie ma tablicy z nazwiskami poległych, za to powyżej całkiem dobrze widoczny pruski orzeł. Dookoła pomnika dorodne świerki. Niewiele w naszym regionie zachowało się takich pomników. Najczęściej same tablice tuż po wojnie były oddzielane od pomnika i po prostu zakopywane, natomiast cokół wykorzystywano do upamiętnienia np. Wojska Polskiego, które wyzwoliło tę ziemię. Ostatnio tablice wydobywa się z zapomnienia i ustawia, ale na ogół w innych miejscach. Tu wyjątkowo pozostało miejsce, nawet bez nadawania mu nowej treści.

Idziemy przez las do Lubna. Po drodze stary protestancki cmentarz. Leżą poprzewracane tablice nagrobne. Na ogół stare cmentarze są już uporządkowane. Ten jeszcze nie. Przykro się robi.

Lubno – najpiękniejsza wieś 

Wieś Lubno w gminie Lubiszyn zwyciężyła w konkursie na najpiękniejszą lubuską wieś 2013 r. organizowanym przez sekretariat regionalny Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich, Lubuskie Stowarzyszenie Sołtysów, Lubuski Ośrodek Doradztwa Rolniczego i Lubuska Izbę Rolniczą. Wieś naprawdę prezentuje się ładnie, choć jesienna pogoda uroku nie dodaje. Nowa, ładna droga asfaltowa z chodnikami z obu stron – oficjalnie została oddana do użytku 16 listopada. Zdecydowana większość domów (choć nie wszystkie) starannie odnowione, z ładnymi ogrodzeniami, a nawet krzewami lub drzewami dodającymi uroku. Czysto, schludnie. W centrum wsi. Obok przystanku, kościoła i ruin pałacu spotkamy się z panią sołtys – Beatą Nawrocką. Opowiada o konkursie. W jej ocenie nie zrobiono nic nadzwyczajnego, po prostu w Lubnie jest tak zawsze. Komisja konkursowa najwyżej oceniała aktywność mieszkańców, a tu kilka organizacji nie mają sobie równych: strażacy, panie z koła gospodyń, sportowcy i członkowie stowarzyszenia „Promyk”, które prowadzi przedszkole, szkołę podstawową i świetlicę wiejską. Przy szkole widzieliśmy tzw. siłownię na świeżym powietrzu, z której mogą korzystać wszyscy mieszkańcy. Koło gospodyń w pierwszą niedzielę lipca urządza Święto Pieroga. W ubiegłym roku goście zjedli ponad 5 tysięcy pierogów. Strażacy prowadza kilka drużyn, w tym także dla młodszych i starszych dzieci, nie mówiąc o młodzieży. Niedawno, podczas wojewódzkich dożynek, wieś zdobyła pierwsze miejsca za wieniec. Jesteśmy pełni podziwu.

W Lubnie jest zbudowany z ciosów granitowych późnoromański kościół z ok. połowy XIII w. z wolno stojącą dzwonnicą. Ksiądz Tomasz Bielachowicz pokazuje nam wnętrze kościoła, choć z dawnego wyposażenia niewiele tam pozostało.

Naprzeciw kościoła stał kiedyś bardzo ładny pałac, ale pozostała z niego tylko ruina, stale się osypująca. Niestety, nie da się już go odtworzyć, choć podobno duch właścicielki – Cecylii zdecydowanie o to się upomina.

Na cmentarzu symboliczny pomnik Tadeusza Kudelskiego, pochodzącego z Lubna himalaisty, który swoją pasję pokonywania gór przepłacił życiem: w 1999 roku, po zdobyciu Mont Everestu nie dotarł do bazy. Będąc tu zawsze kłaniamy się panu Kudelskiemu.

W Lubnie jest jeszcze do obejrzenia mauzoleum właścicieli pałacu, ale w znacznym oddaleniu od wsi, więc odkładamy to na inny termin, bo właśnie podjeżdża miejski autobus. Możemy wracać do Gorzowa.

Dziękujemy pani sołtys Beacie Nawrockiej i księdzu Tomasz Bielachowicz za pokazanie nam wsi i poświęcenie nam swojego czasu.

Zapamiętujemy i zachęcamy wszystkich: do Lubna trzeba przyjechać w pierwszą niedzielę lipca na Święto Pieroga. Koniecznie!

Krystyna Kamińska

Zdjęcia: Ireneusz Kamiński

0.nowiny0.jpg
1.nowiny1.jpg
2.nowiny2.jpg
3.nowiny3.jpg
4.nowiny4.jpg
5.nowiny5.jpg
6.nowiny6.jpg
7.nowiny7.jpg
8.nowiny8.jpg
9.nowiny9.jpg
0
0123456789

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x