2014-02-14, Na szlaku
To jedna z ładniejszych dróg w okolicach Gorzowa i dostępna wszystkim, którzy lubią chodzić.
Bo wystarczy tylko miejskim autobusem podjechać do Wawrowa i przed turystami szlak po morenie i z widokiem na Wartę. A na dokładkę trzeba doliczyć świadomość, że po historycznych ziemiach się plączemy.
Startujemy z przystanku podmiejskiego autobusu zlokalizowanego przy wawrowskim kościele. To jedna z najstarszych kamiennych budowli w całym regionie, budynek szczególnej troski konserwatorów. Kościół mijamy i idziemy w kierunku południowym, aby po niewielkiej chwili, przed wiejskim kompleksem sportowym skręcić w drogę odchodzącą w lewo.
Ku morenie marsz
Droga po niewielkiej chwili wychodzi w pole i wiedzie lekko pod górkę, które przysłania iście górzysty krajobraz. Bo kiedy jesteśmy już na szczycie wzniesienia, a liczy sobie okno pond 80 m n.p.m., to odsłania się nam przepiękny widok na fantastycznie uformowaną morenę czołową III zlodowacenia. Warto pamiętać, że wzgórza morenowe ciągną się aż do samego Kostrzyna i stanowią naturalny wał dla Warty. Po chwili zresztą i już sama rzeka łyśnie na horyzoncie. I tu czeka nas dość ostre zejście w dół. Nachylenie jest spore, ale do pokonania. I teraz trzeba uważać, aby nie przegapić pierwszego duktu leśnego skręcającego w lewo pod kątem 45 stopni. I tu mogą na nas czyhać niespodzianki, jak choćby porzucone auto albo cudnej urody pień obrośnięty hubami.
Po buczynach i dębinach
I już idziemy ładną leśną ścieżką schodzącą dość ostro w dół. Wiedzie wśród buków i gdzie niegdzie dębów. No i warto wiedzieć, że przez chwilę prowadzi samym środkiem moreny polodowcowej. Tuż obok można dostrzec dość głęboko wyrzeźbiony wąwóz i tylko domyślić się można, że to sezonowe koryto rzeczne w czasie, kiedy nad wsią przechodzą duże deszcze. Jeszcze kilkaset metrów i wychodzimy w Czechowie, ale nie na głównej drodze wiodącej z Gorzowa do Santoka, tylko na wewnętrznej. I tu skręcamy w lewo i asfaltem idziemy aż do miejsca, gdzie nam się pokaże żółty znak turystyczny pieszy. Tu skręcamy w las i idziemy aż do pięknej ambony myśliwskiej. Znak po drodze nam skręca w prawo, ale my się nie przejmujemy, tylko szukamy ambony.
Koło odstojników i do wsi
Przy ambonie skręcamy w prawo, tak aby po kilkuset metrach dojść do odstojników gorzowskiej Elektrociepłowni. Wejścia na teren broni jednak żółty szlaban i takież dwie tablice, więc tylko chwilkę patrzymy na cywilizację i wchodzimy na drogę wyprowadzającą w lewo, po chwili ona lekkim zakosem dojdzie do szlaku, który opuściliśmy wcześniej. Znów będzie widać ambonę oraz gazociąg oznaczony żółtymi palikami. Skręcamy w prawo, aby dosłownie za kilka metrów wejść w drogę w lewo, potem znów w prawo i ostro pod górę śliczną monokulturą sosnową. A kiedy dojdziemy do skrzyżowania w kształcie litery T, znów gdzieś na morenie, to idziemy w lewo i po około kilometrze znów jesteśmy w Czechowie. Kierujemy się w prawo, i po jakiejś chwilce jesteśmy w środku wsi z pięknym widokiem na neogotycki kościół oraz stare założenie wiejskie, jeszcze z poniemieckimi domami. Warto się poprzyglądać chwilkę, bo takich widoków w podgorzowskich wsiach coraz mniej jest.
Brukiem do parku
I w tym miejscu pojawiają się wyraźne znaki szlaku pieszego żółtego. I za nimi idziemy w prawo. Po chwili wyprowadzają nas one na stromy bruk wiodący wśród alei obrośniętej chyba tarniną. Chwila warta poświęcenia, bo na szczycie rozciąga się cudny widok na dolinę Warty z wsiami za nią leżącymi jak Borek czy Ciecierzyce.
Dalej droga jest już bardzo prosta i prowadzi przez las Czechówek do ul. Warszawskiej. I tu możemy poczekać na autobus, ale w dni świątecznej jeździ nader rzadko, albo pójść dalej, do ronda Santockiego. I lepiej się zdecydować na tę drugą opcję, bo po drodze można zobaczyć cudnej urody secesyjne kamieniczki.
I w taki oto sposób zrobiliśmy 15 km. W wycieczkę ruszył klub Nasza Chata, prowadził Marcin Wasilewski, a pisząca te słowa wyjątkowo tym razem nikomu w niczym nie przeszkadzała ani nie marudziła.
Renata Ochwat
Warto wiedzieć:
Wawrów
Pierwsza historyczna wzmianka pochodzi z 1319 r., gdy książę pomorski Wratysław przekazał wieś rodzinie Horker. Od XIV w. grunty wsi zaczęły wykupywać władze Landsbergu.
Zabytki
Kościół filialny pod wezwaniem Opieki św. Józefa, z połowy XIII w. zbudowany z granitowych kwader. W 1729 r. do północnej ściany świątyni dobudowano ryglowy przedsionek, a w 1833 r. neogotycką wieżę. W 1849 r. przebudowano wnętrze kościoła i zmieniono jego wystrój, a po 1945 r. zlikwidowano empory i ołtarz ambonowy. Przebudowy i remonty zatarły pierwotne romańskie cechy świątyni, ale też wtórne ewangelickie.
Czechów
Wieś w dolinie Warty, na wschodnich rogatkach Gorzowa Wielkopolskiego. Starsza część wsi położona jest w wąwozie wyżłobionym w wysokiej krawędzi Równiny Gorzowskiej. Z okolicznych wzgórz rozciągają się rozległe widoki na rozlewiska Warty. Przez Santok prowadzą turystyczne szlaki piesze, rowerowe i wodne.
W średniowieczu istniał tu gród obronny, wg legendy nazwa wsi wywodzi się od osiedlonych tu Czechów, tworzących załogę grodu i sprowadzonych przez Mieszka I. Ale historyczna pierwsza wzmianka pisemna o wsi pochodzi z 1238 r., gdy Władysław Odonic przekazał ją templariuszom. Od 1345 r. osada stanowiła własność Landsberga (Gorzowa Wielkopolskiego). W 1763 r. wzniesiono w Czechowie szachulcową świątynię. Po pożarze wsi w 1834 r. odbudowano ją w stylu neogotyckim.
Zabytki
Kościół ewangelicki, obecnie rzym.-kat. fil. pw. MB Królowej Polski, neogotycki z 1850 r.
Ruina wiatraka holenderskiego z 1843 r.
Resztki betonowych bunkrów, wzniesionych w 1936 r. i stanowiących południową część odcinka Wału Pomorskiego (Die Pommernstellung) – Linii Noteci (Netzestellung) znajdują się w Czechowie i przy drodze do sąsiednich Górkach.
III Zlodowacenie
Zlodowacenie północnopolskie, zlodowacenia północnopolskie, ostatnie zlodowacenie – najmłodsze ze zlodowaceń plejstoceńskich. Trwało od 115 tys. lat temu do 11,7 tys. lat temu. Jest różnie nazywane, w zależności od regionów geograficznych: w północnej Europie Środkowej jest to zlodowacenie północnopolskie (zlodowacenie bałtyckie, Wisły lub Vistulian, Wisła, wisła), w systemie alpejskim – Würm, w Ameryce Północnej – Wisconsin.
Pod koniec zlodowacenia północnopolskiego (około 22 tys. lat temu) lądolód skandynawski zajmował tereny północnej Polski. Jego zasięg pokrywa się z południową granicą występowania jezior polodowcowych: północna Wielkopolska, Kujawy, Pojezierze Pomorskie i Pojezierze Mazurskie. Na obszarach zlodowaconych występują najlepiej wykształcone formy rzeźby lodowcowej, tzw. rzeźby młodoglacjalnej. Właśnie ten lód uformował wzgórza morenowe nad Wartą, bo tu sięgała jego morena czołowa.
W Ameryce Północnej lądolód laurentyjski objął swym zasięgiem dzisiejsze tereny Kanady i północnych stanów Ameryki, do jeziora Michigan. Miąższość lądolodu, który wówczas powstał, wynosiła prawie dwa kilometry.
Korzystałam z materiałów promocyjnych gminy Santok oraz podręcznika do geologii Włodzimierza Mizerskiego „Geologia dynamiczna”.
Już nie tylko Mostek Świń jest warty tego, aby zajechać do Wismaru. Bo jak już się tam jest, to co kawałek zachwyt. Malutkie miasto nad Morzem Bałtyckim czaruje i uwodzi.