2016-02-09, Na szlaku
Jak się ma szczęście, to na pałacowych korytarzach można się natknąć na ducha pięknej Fatimy.
Snuje się ona po dąbroszyńskim pałacu w nadziei na spotkanie swego niegdysiejszego kochanka.
Jak głosi legenda, pałac w Dąbroszynie powstał dzięki łupom, jakie jego twórca Hans Adam von Schöning zgarnął na tureckich wyprawach. Tak chce legenda, prawda jednak jest nieco inna. Pałac w tym miejscu był wcześniej i należał do innych właścicieli. Faktem jest, że kiedy marszałek von Schöning został jego właścicielem, to pałac przebudował.
Fryderyk Wielki tu bywał
Jednym z słynniejszych właścicieli pałacu był właśnie marszałek Hans Adam von Schöning, który w służbie saksońskiego dworu brał udział w wojnach tureckich. To właśnie z Turcji oprócz majątku, który pomógł mu przebudować pałac, przywiózł ze sobą dwie piękne Turczynki, jak chce legenda, kochanki marszałka. Pech chciał, iż ta bardziej ukochana, Fatima, wpadła w oko królowi Augustowi II Mocnemu Wettynowi. Cóż było robić? Marszałek oddał ukochaną nałożnicę władcy, bo z królewskimi rozkazami się nie dyskutuje. Fatima była szczerze nieszczęśliwa, a po śmierci jej duch wrócił do Dąbroszyna. No i można spotkać piękną kobietę ubraną w egzotyczny kostium, jak się przechadza w księżycowe noce po pałacowych korytarzach w poszukiwaniu utraconego kochanka.
Tyle legenda, ale prawda jest taka, że w dąbroszyńskim pałacu bywali znaczący ludzi kilku epok. To w latach 30. XVIII wieku przyjeżdżał Fryderyk Hohenzollern, aby się spotykać z Eleonorą von Wreech. On miał 19 lat i siedział w Twierdzy Kostrzyn zesłany tam przez ojca za próbę ucieczki. Ona miała 26 lat i była żoną kolejnego właściciela. On w przyszłości miał zostać wybitnym władcą Prus, królem Fryderykiem II Wielkim. Ona pozostała nieszczęśliwą i roszczeniową, która w kółko coś od króla chciała. A kiedy się nie udało kolejny raz osiągnąć jakiegoś celu, znienawidziła władcę do tego stopnia, że nawet wymawianie imienia króla powodowało napady wściekłości oraz rózgi.
W hołdzie królewskiemu bratu
Więcej szczęścia w kontaktach z dąbroszyńskimi mieszkańcami miał królewski brat, Henryk Pruski, znakomity dyplomata, który spraw Dąbroszyna pilnował. Był za to hołubiony, goszczony i któremu postawiono istniejący do dziś obelisk.
Na kostrzyńskich włościach bywali także: jeden z najlepszych architektów epoki Karl Friedrich Schinkl – wybitny malarz oraz architekt wielu słynnych obiektów klasycystycznych. Gościł tu także Christian Daniel Rauch – nadworny rzeźbiarz dworu królewskiego w Berlinie (jego to właśnie autorstwa jest pomnik Fryderyka II Wielkiego prezentowanego na koniu na Unter der Linden w Berlinie. Założenie ogrodowe opracował Peter Josef Leene – budowniczy i projektant słynnych w Europie założeń ogrodowych. Wśród wielkich, którzy tu bywali warto wymienić Marion Grafin von Denhoff – słynna redaktorka „Die Zeit”, autorka książek o Prusach Wschodnich, żarliwa rzeczniczka polsko-niemieckiego zbliżenia. Chwalebnym gościem pałacu był także Urlich Wilhelm Schwerin von Schwanenfeld – uczestnik antyhitlerowskiego spisku mającego na celu zgładzenie Adolfa Hitlera 20 lipca 1944 rok.
A teraz sobie postrzelamy
Pałac aż do II wojny był cały czas w rękach prywatnych. Los się z nim dość łaskawie obszedł. Na moment był nawet siedzibą marszałka Georgija Żukowa, dowódcy wielkiej ofensywy berlińskiej, który miał tu odprawę dla swoich oficerów. Śladem obecności Rosjan w Dąbroszynie jest postrzelany pomnik Wiktorii, czyli skrzydlatego anioła stojącego na wysokim postumencie w dąbroszyńskim parku i zachwycającego do dziś swą urodą.
Po II wojnie pałacyk stał się siedzibą Państwowego Gospodarstwa Rolnego, i to był początek końca. Wnętrza przebudowano na potrzeby biur i mieszkań i tak oto magnacka budowla stała się siedzibą socjalistycznego wynalazku.
Ale nadszedł przełom demokratyczny. Z pałacu zniknął PGR, pojawiła się myśl, że może da się budowlę sensownie zagospodarować. Był pomysł, aby stał się on siedzibą Euroregionu Pro Europa Viadrina. Na chwilkę, na kilka lat w wakacje rezydowała tu Jutta von Lancken, której mąż był potomkiem ostatnich właścicieli. Prowadziła salon w dawnym stylu.
Ale nic się nie udało. Euroregion mieści się gdzie indziej, Jutta już nie przyjeżdża.
Jakoś nikt go nie chce
Dziś pałac w Dąbroszynie należy do gminy Witnica, która od lat bezskutecznie usiłuje go sprzedać. Cena wyjściowa zaczynała się od 14 mln, obecnie to 2 mln. Jednak nie ma chętnych z jednego powodu. Aby budynek przywrócić do świetności, należałby włożyć kolejne miliony.
Nieszczęściem Dąbroszyna jest jego lokalizacja. Bo leży 5 km od Kostrzyna. Na tyle daleko, aby nie dało się tu stworzyć restauracji, do której zaglądaliby kostrzynianie. A na hotel też nie bardzo się nadaje, bo leży zbyt blisko trasy łączącej Kostrzyn z Gorzowem. Władze jednak nie tracą nadziei, że nabywca się znajdzie.
No bo miejsce jest ładne, w kościele obok pałacu kryją się perły barokowej rzeźby. W krypcie grobowej oglądać można pyszny sarkofag marszałka von Schöning. Położony za szosą folwark, to unikat na skalę Polski. Jest jeszcze odrestaurowana niedawno Świątynia Cecylii. No i jest w końcu duch Fatimy.
Renata Ochwat
Fot. Renata Ochwat
Już nie tylko Mostek Świń jest warty tego, aby zajechać do Wismaru. Bo jak już się tam jest, to co kawałek zachwyt. Malutkie miasto nad Morzem Bałtyckim czaruje i uwodzi.